Materiał nagrano na tej samej
sesji, co wydany kilka miesięcy wcześniej autorski projekt „Ode”. Tamten
wydawał mi się nieco hermetyczny i na dłuższą metę nużący. Chyba nigdy jeszcze
nie dałem rady wysłuchać „Ode” w całości. „Where Do You Start” t coś zupełnie
innego, mimo, że obie płyty muzycy nagrali w ramach jednej sesji. To album
zawierający oprócz jednej kompozycji same covery. Mnie podoba się bardziej,
choć potrafię zrozumieć fanów pianisty, którzy wolą jego własne kompozycje.
Ja nie zaliczam się do
bezgranicznych i bezkompromisowych wyznawców muzyki Brada Mehldaua. Ciągle
wydaje mi się, że wszystko, co słyszę na jego płytach kiedyś już zostało
zagrane i to dodajmy – zagrane lepiej i ciekawiej. Jest w jego muzyce jednak
pewna intrygująca mnie od lat zagadka. Niby za nim nie przepadam, a kupuję w
zasadzie prawie każdą jego nową płytę od lat. Niektóre są bardzo interesujące –
jak „Where Do You Start”, inne nieco mniej. Zawsze jednak, czasem nie za
pierwszym razem, odkrywam, że słucham Brada Mehldaua z zainteresowaniem.
Tak jest i tym razem. Od początku
albumu nie mogłem pozbyć się myśli, że sam lider nie jest ani wybitnie
technicznie uzdolnionym artystą, ani wybitnym liderem fortepianowego tria, ani
nie ma jakiejś szczególnej wizji i pomysłu na prezentowane covery. Z tą myślą
trwałem w zaciekawieniu od pierwszego do ostatniego utworu.
Niektóre z nich bliższe
oryginałowi, z łatwo rozpoznawalną melodią, jak choćby „Time Has Told Me” –
kompozycja Nicka Drake’a, inne z pozoru zupełnie przetworzone, jak „Hey Joe”
Billy Robertsa, gdzie tylko na moment pojawia się związek z tymi najbardziej
znanymi gitarowymi wersjami. Wybór repertuaru jest zresztą niezwykle ciekawy.
Wspomniana już kompozycja Nicka Drake’a to pozycja dla fanów Brada Mehldaua
dość oczywista, to już kolejny utwór tego niezwykłego muzyka w repertuarze
lidera, który grywa Nicka Drake’a zarówno solo, jak i w trio. Obok znajdziemy
„Hey Joe”, utwór przez wszystkich chyba kojarzony z Jimi Hendrixem, „Brownie
Speaks” Clifforda Browna, „Airegin” Sonny Rollinsa, stary standard „Where Do
You Start?”, utwór Toninho Horty i jedną kompozycję lidera, jakby w całkowitej
sprzeczności do idei konstrukcji tego albumu. Płytę otwiera kompozycja zespołu
Alice In Chains – „Got Me Wrong”. Jest też Elvis Costello.
Taki rozrzut stylistyczny nie
trafia się często. Zawsze ciekawi mnie, dlaczego akurat te kompozycje… Może
kiedyś będzie okazja zapytać…
Brad Mehldau prowadzi swoje trio
od lat w niezmiennym składzie, co niewątpliwie służy jakości muzyki. Spójność
brzmienia, wzajemne zrozumienie, ciekawe solówki Larry Grenadiera i Jeffa
Ballarda, wszystko jest na swoim miejscu. A jednak ciągle wydaje mi się, że to
wszystko już było. Larry Grenadier ma parę chwil dla siebie, a miękka gra
szczoteczkami Jeffa Ballarda przypomina najlepsze wzorce sprzed lat. Sam lider
też pozwala sobie na parę solowych partii, jednak w każdej z nich można
odnaleźć więcej odniesień do największych pianistów z poprzednich jazzowych
epok, niż własnego głosu lidera.
To powinno być w sumie czymś
niezbyt mile widzianym, a jednak w zadziwiający sposób nie jest. Nie potrafię
znaleźć w muzyce Brada Mehldaua wiele oryginalnych dźwięków, a mimo to ciągle
jej słucham… Może to rodzaj bezpiecznego jazzowego mainstreamu? Może jej
jeszcze nie rozumiem. Może jest w niej tajemnica, której jeszcze nie odkryłem.
Nie wiem, wiem jednak, że „Where Do You Start” to album tak ciekawy, że każdy
powinien sprawdzić, czy widzi w nim coś więcej niż ja. Ja na razie wiem, że od
kilku tygodni wracam do niego dość często. Za każdym razem z nadzieją, że
odnajdę gdzieś między dźwiękami jego tajemnicę. Tak, czy inaczej, to jeden z
moich ulubionych albumów Brada Mehldaua w trio, muzycznie podobny do innych, a
mój ulubiony głównie w związku z trafnych, choć również niezrozumiałym wyborem
repertuaru…
Podsumowując – lubię, ale nie
rozumiem. Mnie to intryguje, mam nadzieję, że Was zachęci do poznania
nieodkrytej przeze mnie tajemnicy…
Brad
Mehldau Trio
Where
Do You Start
Format:
CD
Wytwórnia:
Nonesuch
Numer:
075597961058
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz