Rez
Abbasi Trio to zestaw: gitara, bas i bębny. Dla mnie to nie jest wzór
klasycznego gitarowe trio. Ów klasyk to gitara z organami Hammonda i bębnami,
formuła, którą doprowadził przez lata do perfekcji Pat Martino. Mało u nas
znany Rez Abbasi wybrał nieco inną drogę. Ten pochodzący z Pakistanu
amerykański gitarzysta nie jest w Polsce z pewnością tak znany jak inni
współcześni mistrzowie gitary. W tym przypadku jednak to nie wstyd, bowiem
zawsze można to nadrobić, a uwielbienie polskich fanów dla postaci ważnych, ale
z pewnością nie aż tak istotnych dla współczesnej jazzowej gitary, jak choćby dla
Pata Metheny świadczy o specyfice polskiej popularności. Moda na Pata Metheny
od lat nie ma już wiele wspólnego z jakością jego kolejnych albumów.
Zostawmy
jednak zagubionego nieco w celebryckim świecie Pata Metheny. Dziś bohaterem jest
Rez Abbasi, postać muzycznie niezwykła, choć nie rozpieszczająca swoich fanów
nadmiarem płytowych rejestracji. Pierwszy album muzyka ukazał się mniej więcej
w 1991 roku i do dziś ma on na swoim koncie 6 albumów. Trochę mało, za to
wszystkie te, które znam są wyśmienite. Do tego jeszcze udział w projektach w
rodzaju „Things To Come” u boku Vijaya Iyera, Rudresha Mahanthappa i Dana Weissa i paru
innych próbach fuzji muzyki indyjskiej z nowojorskim post-bopowym jazzem.
Rez
Abbasi należy do gitarzystów, którzy nie stronią od elektronicznych efektów,
potrafią wykorzystać je jednak w twórczy sposób, nie czyniąc z nich celu samego
w sobie. Stylistycznie umieściłbym brzmienie jego gitary gdzieś w połowie drogi
między Billem Frisellem i Johnem Scofieldem, choć raczej bliżej tego
ostatniego. Słyszę też w jego grze echa stylu Wesa Montgomery i Pata Martino.
Sam
Rez Abbasi opowiada nam na okładce historię związaną z zaplanowanym koncertem z
udziałem Paula Motiana, do którego niestety nie doszło w związku z chorobą o
później śmiercią tego wybitnego perkusisty. Materiał przygotowany na ten
koncert wypełnia właśnie „Continuous Beat”. Stąd zapewne tytuł i jeden z
utworów autorstwa Gary Peacocka, który grywał setki razy z Paulem Motianem. Być
może również „The Cure” Keitha Jarretta jest hołdem dla Paula Motiana, choć tą
kompozycję Keith Jarrett nagrał z Jackiem DeJohnette.
Rolę
perkusisty w muzyce napisanej przez lidera dla Paula Motiana przejął zupełnie
mi nieznany dotychczas Satoshi Takeishi. Niestety nigdy już nie dowiemy się,
jak zagrałby te kompozycje Paul Motian, jednak Satoshi Takeishi to niezwykle
kompetentny perkusista, który wraz z basistą Johnem Hebertem tworzą świetną
sekcję, której zadaniem jest jednak jedynie tworzenie rytmicznej podstawy dla
improwizacji lidera.
Rez
Abbasi od lat mieszka w Nowym Jorku, jednak pakistańskie korzenie słychać w
niemal każdej skomponowanej przez niego melodii. Ciepłe brzmienie przypomina
najlepsze czasy jazzowej hard-bopowej gitary, jednak twórcze użycie elektroniki
unowocześnia brzmienie. W ten właśnie sposób udało się liderowi połączyć
odrobinę egzotyki, najlepsze tradycje jazzowej gitary z nowoczesnością. Czasem
mam wrażenie, że na tej płycie brakuje jakiejś chwytliwej i przebojowej
melodii, być może taka kompozycja sprawiłaby, że płytę zapamiętam na dłużej.
Rezowi Abbasi brakuje nieco do klasy Pata Martino, czy Johna Scofielda, jednak
to i tak gitarowa ekstraklasa.
Rez Abbasi Trio
Continuous Beat
Format: CD
Wytwórnia: Enja
Numer: 063757959120
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz