John
Coltrane jest mistrzem i kropka. W jaki sposób w jego głowie pojawiały się te
wszystkie, niby oczywiste, ale nigdy przez nikogo nie zagrane frazy – nigdy się
nie dowiemy. Wyznawcy jego kościoła uważają, że to siły nadprzyrodzone. Ja się
do nich nie zaliczam, ale w sumie to liczy się efekt, a nie źródło inspiracji.
W
związku z tym każde dobrej jakości technicznej nagranie, w szczególności
koncertowe jest dla mnie wielkim albumem i doskonałą okazją do spędzenia
kolejnych wieczorów w wygodnym fotelu. Muzyka Johna Coltrane’a wymaga bowiem
skupienia na jej odbiorze. W sumie każda muzyka tego wymaga, ale ta w
szczególności. W nagrodę otrzymujemy zabawę na długie wieczory, bowiem za
każdym razem wyobraźnia pod wpływem dźwięków saksofonu Johna Coltrane’a zbuduje
w naszych głowach inne obrazy. Przynajmniej w mojej głowie one się pojawiają.
Tak
jest i w tym przypadku. Koncertów Johna Coltrane’a nagranych w Japonii jest co
najmniej kilka, nawet jeśli liczyć jedynie jego oficjalną dyskografię, czyli
takie płyty, które ukazały się za jego życia i za jego wiedzą, lub później –
pod opieką Alice Coltrane. „Concert In Japan” to właśnie jeden z takich
albumów. Muzyka po raz pierwszy ujrzała światło dzienne w Japonii w 1973 roku,
a dziś dostępna jest w odświeżonej wersji cyfrowej.
Koncert
zarejestrowano 22 lipca 1966 roku, w Koseinenkin Hall w Tokio. W Warszawie też
pewnie w ten dzień było kilka koncertów, tylko nieco innych… A Japończycy mogli
sobie posłuchać w nasze nieistniejące już dziś narodowe święto Johna Coltrane’a…
Taki zbieg okoliczności. Album powstał więc niemal dokładnie 47 lat temu i do
dziś właściwie nikt tak zagrać nie potrafi, a próbowało i ciągle próbuje wielu.
Zespół
pojechał w 1966 roku do Japonii w składzie z Alice Coltrane. Pharoah Sandersem,
Rashidem Ali i Jimmy Garrisonem. Alice Coltrane to oczywiście nie McCoy Tyner,
stąd też niewiele na koncertach było miejsca na solówki fortepianu. Za to pozostali
muzycy w niekończących się, liczących czasem niemal godzinę utworach nie
narzekali na brak miejsca do wykazania się własną inwencją improwizacyjną.
Gęste
faktury, niezwykle agresywny ton Pharoah Sandersa, ciężkie rytmy Rashida Ali i
zaskakująco gładkie momentami balladowe improwizacje genialnego jak zwykle
Johna Coltrane’a. Nagrania z tego albumu i pozostałych dokumentujących japońską
trasę, zebrane dziś w czteropłytowym zestawie „Live In Japan” są jednymi z
najlepszych nagrań koncertowych późnego Johna Coltrane’a, jednocześnie będąc
jak najbardziej przystępne i strawne dla jego początkujących fanów. Niecały rok
później, w tym samym składzie uzupełnionym o kilku perkusjonistów, John zagrał
swój ostatni koncert w życiu – „The Olatunji Concert”. Tej płyty początkującym
wyznawcom najlepszego saksofonisty świata raczej nie polecam. Za to „Concert In
Japan” jak najbardziej. To album wybitny. Jedyne czego potrzebuje to odrobiny
skupienia, ale to oczywiste, jeśli obcuje się z geniuszem…
John
Coltrane
Concert
In Japan
Format:
CD
Wytwórnia:
Impulse! / Verve / Universal
Numer: 602527790213
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz