Piotr Wojtasik
nie rozpieszcza swoich fanów nadmiarem nagrań. Na każdy kolejny krążek musimy
długo czekać, czasem nawet kilka lat, jednak każdy okazuje się ważny i na swój sposób
przełomowy. Lider już dawno przestał być jedynie błyskotliwym i niezwykle
wyrazistym trębaczem. Jest również kompozytorem i liderem, co potwierdza na
swoim najnowszym albumie – „Tribute To Akwarium”, na którym dźwięki jego trąbki
stanowią jedynie mały fragment muzycznej układanki.
Album nagrano
niemal dokładnie rok temu w Lubrzy i wkrótce po wydaniu zdążył zgadnąć sporo
przeróżnych branżowych nagród. Również nasza redakcja RadioJAZZ.FM i JazzPRESSu
uznała tą płytę za najważniejszą polską pozycję jazzową 2017 roku. To nie był
mój typ, choć nie oznacza to, że uważam album za niewarty uwagi. Wręcz
przeciwnie, „Tribute To Akwarium” to wyśmienita płyta, jednak konkurencja na
krajowym rynku jest całkiem spora i rok 2017 zapamiętam z powodu ukazania się kilku
innych polskich płyt jazzowych.
Skład zespołu,
który zarejestrował skomponowaną przez lidera suitę poświęconą pamięci
warszawskiego klubu Akwarium jest wręcz sensacyjny. Sensacją jest nie tyle
udział wielu uznanych polskich muzyków, ale przede wszystkim fakt, że żaden z
nich nie usiłuje być gwiazdą wśród kolegów, a wszyscy skupiają się na
zrealizowaniu artystycznej wizji lidera.
Zgromadzenie w
jednym miejscu Leszka Możdżera, Dominika Wani, Darka Oleszkiewicza, Michała
Kądzieli i od dawna współpracującego z Piotrem Wojtasikiem węgierskiego
saksofonisty Viktora Totha było pewnie złożoną logistyczną układanką, bowiem
terminarze każdego z tych muzyków, a także wszystkich pozostałych
uczestniczących w nagraniu są wypełnione przeróżnymi zobowiązaniami. Piotr Wojtasik
potrafił nie tylko namówić ich do przyjazdu, ale przede wszystkim w krótkim
czasie stworzyć niezwykle spójne, tradycyjne, nowoczesne bopowe brzmienie.
Jeśli ktoś nie zna tych nazwisk, słuchając płyty gdzieś na drugim końcu świata,
pomyśli sobie, że zespół ma za sobą z pewnością setki koncertów i wspólnych
nagrań. Tego rodzaju cuda udają się tylko największym muzykom. To właśnie udało
się Piotrowi Wojtasikowi.
Kiedy słucham
tego albumu – czasem mam wrażenie, że brakuje w nim nieco spontaniczności, a
starannie przygotowana kompozycja i aranżacje ograniczyły nieco potencjał
improwizacyjny muzyków uczestniczących w nagraniu, ale tych sprzeczności nie da
się pogodzić – albo zespół i brzmieniowa spójność, albo solowe popisy i
klasyczna gwiazdorska sesja, w czasie której nie powstaje nic ponad zbiór
efektownych solówek znanych z płyt muzyków uczestniczących w nagraniu.
Sam Piotr
Wojtasik zdaje się być jednym z tych, którzy mogą wspominać warszawskie
Akwarium i jego niepowtarzalną atmosferę, należał bowiem do częstych gości tej
legendarnej klubowej sceny. Tytuł i pomysł przypomnienia tamtej atmosfery jest
doskonałym połączeniem przypomnienia ważnego miejsca i czasu z rozsądnym
działaniem promocyjnym skierowanym w kierunku tych wszystkich, którzy koncerty Wojtasika
z Akwarium pamiętają. Te czasy już nie wrócą, ja osobiście żałuję, ale dziś
również mamy sporo okazji do posłuchania doskonałej muzyki, różnica jest w
zasadzie jedna – do Akwarium szło się w ciemno i zawsze coś ciekawego tam się
działo. Dziś takiego miejsca w Warszawie nie ma…
Piotr Wojtasik
Tribute To
Akwarium
Format: CD
Wytwórnia:
Indygo
Numer: 5907222872000
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz