Poprzedni album
nagrany przez kwintet Borysa Janczarskiego i Stephena McCreavena – wydana w
2015 roku płyta „Travelling East West” nie zrobił na mnie jakiegoś szczególnego
wrażenia. Odnotowałem w swoim dzienniku kolejne pojawienie się niezwykle
utalentowanej i równie skutecznie ukrywającej się przed mediami pianistki –
Joanny Gajdy, którą pamiętałem sprzed paru lat z jej własnego albumu „Heaven
Earth Earth Heaven”, na którym również pojawił się Borys Janczarski.
Formację
działającą w tym składzie, jak wiele tego rodzaju zespołów, uznałem w 2015 roku
za skład, który nigdy się nie powtórzy i który powstał dla nagrania jednego
albumu. Od tego czasu nigdy nie trafiłem na koncert zespołu, nie miałem również
świadomości, że muzycy kontynuują współpracę.
Album
„Liberator” stanowi materialny dowód działania zespołu i jego twórczego
rozwoju. Do ich poprzedniego albumu w ciągu ostatnich kilku lat nigdy nie
powróciłem, uznając go za poprawny, ale niekoniecznie wart większej uwagi.
„Liberator”, nagrany po 3 latach od powstania ich pierwszego albumu to już
zupełnie inna liga. Zespół dojrzał, materiał nagrany w studiu kilka lat temu na
koncercie wypada zdecydowanie lepiej.
Nadal gwiazdą
zespołu pozostaje absolutnie zjawiskowa Joanna Gajda, która gdyby urodziła się
w Stanach, już dziś byłaby wielką światową gwiazdą. „Liberator” to jedna z
najbardziej amerykańskich płyt nagranych w Polsce, jaką słyszałem. Ten album
jest światową produkcją, która powinna być kandydatem do wszelkich jazzowych
nagród. Niestety pewnie nie będzie, bo nikt poza Polską o istnieniu niezwykłego
zespołu odpowiedzialnego za nagranie tego albumu się nie dowie. Strata tych,
którzy nie wiedzą.
Dojrzałość i
pewność własnych pomysłów to cecha nie tylko Joanny Gajdy. Dotyczy to również
duetu Rasula Siddika i Borysa Janczarskiego, których wspólna gra przypomina
największych trębaczy i saksofonistów wszechczasów.
Zespół tworzy
oparte na najlepszych światowych wzorcach jazzowe kompozycje, nawiązując
zarówno do hard-bopowych klasyków, jak i przebojowych melodii z czasów, kiedy
jazz był muzyką rozrywkową. Dziś niewiele osób kupuje płyty słuchając ich
fragmentów w sklepie, jednak gdyby tak było i jeśli nie przepadacie za
free-jazzowymi improwizacjami – nie zaczynajcie przygody z „Liberatorem” od
pierwszego utworu na krążku, ten jest najtrudniejszy, dalej jest moim zdaniem
ciekawiej i bardziej przebojowo.
Kiedy powstała
pierwsza płyta zespołu, nie czekałem na kolejną, dziś mam pewność, że zrobię
wiele, żeby kolejnej nie przegapić i żeby usłyszeć zespół na żywo.
Janczarski
& McCraven Quintet
Liberator
Format: CD
Wytwórnia:
ForTune Productions
Numer: ForTune 0132 085
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz