Album „Time
Killers” to jedna z najbardziej poszukiwanych wśród zbieraczy polskich płyt jazzowych.
Powszechnie uznawany za jedną z najlepszych polskich płyt lat osiemdziesiątych,
dziś jest trudny do znalezienia. Pierwotnie wydana przez Helicon płyta miała
już kilku wydawców. Pierwsze wznowienie w 1991 roku należało do Poljazzu. Kiedy
album ukazał się w katalogu Polskich Nagrań wydawało się, że będzie jako klasyk
dostępny w zasadzie bez problemu. Tak się jednak nie stało, a najnowsze wydanie
powstało dzięki chyba już nieistniejącemu brytyjskiemu wydawnictwu Milo
Records.
Album nagrała
trójka muzyków. Dwu z nich – Wojciech Karolak i Tomasz Szukalski, mimo
olbrzymich możliwości serwowania słuchaczom wyśmienitych solówek, nie mieli
wtedy i do dziś nie mają na swoim koncie zbyt wielu autorskich projektów
nagraniowych. Tomasz Szukalski oczywiście już nic nie nagra, ja jednak ciągle
czekam na rasowy jazzowy album ze standardami nagrany przez Wojciecha Karolaka,
najlepiej na zwyczajnym akustycznym fortepianie. Chyab się nie doczekam, ale
zawsze warto wierzyć…
Jeśli jednak
uda Wam się znaleźć gdzieś „Time Killers” (wydanie Milo Records jest oferowane
przez kilka sklepów internetowych), nie będziecie żałować żadnej wydanej na tą
płytę złotówki. Być może brzmienia instrumentów elektronicznych nie należą dziś
do nowoczesnych i od razu poznacie, że album powstał w latach osiemdziesiątych.
Włoski klon Hammonda – Crumar T-2 nie brzmi tak klimatycznie jak oryginał, a
Polysix Korga nawet wtedy nie był szczytem techniki syntezy dźwięków. Jednak
nie liczy się to na czym, ale bardziej kto i jak gra, a Wojciech Karolak jest
mistrzem świata klawiatur. Tak samo jak Tomasz Szukalski był światowej klasy
saksofonistą. Jednym z tych muzyków, których wielkość dyskografii jest
odwrotnie proporcjonalna do talentu i tego, co pokazywali na scenie. Kto widział,
ten wie i nigdy nie zapomni. Kto nie widział, ten ma do wyboru „Time Killers”
i jeszcze dwa albumy z Tomaszem Szukalskim w roli głównej – „Tina Kamila” i „The
Quartet”. To nie przypadek, że na liście 25 najważniejszych polskich płyt
jazzowych, jedynie dwa nazwiska powtarzają się na okładkach dwukrotnie. To
właśnie Tomasz Szukalski („Time Killers” i „The Quartet”) i Wojciech Karolak
(„Time Killers” i „Easy”). Nie rozumiem jednak, dlaczego w zasadzie wszystkie
te albumy są tak trudne do zdobycia.
Tomasz
Szukalski był mistrzem jazzowej ballady, a Wojciech Karolak ma najlepszy biały
groove na świecie. Jeśli do tej pary dołożyć jednego z najciekawszych polskich
perkusistów – Czesława Bartkowskiego – powstaje zespół marzeń, czyli skład,
który nagrał „Time Killers”.
W zmieniających
się superskładach końcówki lat siedemdziesiątych, dowodzonych przez Tomasza
Stańkę i Zbigniewa Namysłowskiego, zawsze pojawiał się ktoś z trójki
odpowiedzialnej za „Time Killers”. Jednak Szukalski, Karolak i Bartkowski w
mrocznym czasie stanu wojennego postanowili „zabić czas” i zagrać proste
jazzowe melodie odchodząc od brzmieniowych eksperymentów. Okazało się, że takie
proste i z pozoru przewidywalne granie wychodzi im równie dobrze, jak ambitne
formy Stańki i Namysłowskiego.
Niektóre
dźwięki tworzone przez Karolaka za pomocą Polysixa brzmią dziś jak te znane z
demosceny Amigi czy C64, jednak to właśnie Karolak odpowiedzialny jest za
specyficzne tło dla wybornych saksofonowych improwizacji Szukalskiego. Dziś te
elektroniczne dźwięki nie są już przestarzałe, są po prostu inne. Dziś już nikt
takich brzmień nie używa. Nawet jeśli to była ślepa uliczka w rozwoju
technologii syntezatorów i niektórym słuchaczom klimat może przypominać
tandetną muzykę komputerową, albo produkowane masowo ścieżki ilustracyjne do
filmów, to jednak geniusz Karolaka sprawił, że „Time Killers” to ciągle
wyśmienity album, być może najlepsza polska płyta lat osiemdziesiątych. Duża w
tym zasługa również wybitnych aranżacji Karolaka.
Gratis do tych
brzmień dostaniecie jego doskonałe kompozycje i wybitny saksofon Tomasza
Szukalskiego. Część utworów jest wariacjami przygotowanymi na kanwie utworów
napisanych przez Stanisława Radwana, użytych jako ilustracja do przedstawienia
teatralnego „Muzyka Radwan” wystawianego na początku lat osiemdziesiątych w
reżyserii Zygmunta Hubnera w Teatrze Powszechnym w Warszawie.
Ten album wraz
z niedocenianym „Sz-Sz” z Januszem Szprotem i wspomnianym już „The Quartet” to
3 najważniejsze płyty w dyskografii Szukalskiego. Jest też oczywiście niezwykle
istotna, umieszczona w naszym Kanonie Polskiego Jazzu „Balladyna” Tomasza
Stańko. Czesław Bartkowski z właściwą sobie precyzją trzyma dwójkę wybitnych
improwizatorów w rytmicznych ryzach.
Dopiero we
współczesnych cyfrowych wersjach znalazł się utwór „Pass Into Silence” zagrany
przez Szukalskiego na saksofonie barytonowym, będący dowodem na to, że również
baryton był instrumentem, na którym potrafił zagrać wybitnie.
Karolak /
Szukalski / Bartkowski
Time Killers
Format: CD
Wytwórnia: Milo Records
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz