14 sierpnia 2019

Kandace Springs – Indigo

Blue Note, jedna z najbardziej zasłużonych jazzowych wytwórni od wielu lat błądzi. Chaos w katalogu nowych wydawnictw, dla mnie zupełnie nieczytelna polityka wznowień olbrzymiego i wybitnego katalogu z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, brak pomysłu na wskrzeszenie wielu niewznawianych pozycji z lat siedemdziesiątych, to tylko niektóre z problemów. Wśród aktualnych nowości znajdziemy jazzowych weteranów, którzy trzymają się legendy od lat, jak choćby Wayne’a Shortera wiernego Blue Note od 1964 roku, średnie pokolenie reprezentowane choćby przez Terence Blancharda i młode gwiazdy w rodzaju Gregory Pottera. Czemu w katalogu klasycznej jazzowej wytwórni znaleźli się choćby Elvis Costello, Van Morrison i Mark Knopfler, nie wiem. Nie mam nic przeciwko ich najnowszym nagraniom, wręcz przeciwnie, jednak jakoś nie pasuje mi na ich płytach znaczek Blue Note. Są też wokalistki – niekoniecznie jazzowe – Rosanne Cash, Norah Jones, KT Tunstall czy Marisa Monte. Tu już można odnaleźć pewną prawidłowość. Na poszerzaniu kręgu odbiorców o tych, których zmysł muzyczny obraża prostacki pop, ale poszukują ciekawej artystycznie muzyki rozrywkowej z odrobinę ciekawszą instrumentacją, można nieźle zarobić.


Z pewnością właśnie do tego działu Blue Note trafiła w 2016 roku Kandace Springs – moim zdaniem najciekawszy młody debiut wokalny w tej wytwórni od wielu lat. Jej wydany w 2016 roku album „Soul Eyes” był udanym debiutem. Od zawsze wiadomo, że najtrudniejsza jest druga płyta. Jeśli oceniać potencjał rozwoju talentu po jakości drugiego albumu – Kandace Springs ma wszelkie warunki, żeby zostać wielką gwiazdą.

Rozpoznawalny, soulowy, zmysłowy głos, pomysły na własne kompozycje i szczęście do wyboru kompozycji innych wykonawców. Do tego doskonała równowaga pomiędzy stylem skierowanym do szerokiego grona słuchaczy i niebanalnymi aranżacjami i muzycznym eksperymentowaniem. Niezwykła muzykalność i fakt, że Kandace gra na fortepianie pozwalają wierzyć, że jej talent będzie się rozwijał pod opieką promocyjną Blue Note. Już dziś jest muzycznie ciekawsza od największej gwiazdy w popowym dziale Blue Note, choć ciągle mam wątpliwości, czy Blue Note powinien mieć taki dział, ale czasy ciężkie i być może bez tego nie da się dziś wznawiać Johna Coltrane’a i Milesa Davisa. Jeśli nabywcy albumów Kandace Spring zrzucają się na pielęgnację przepastnych archiwów Blue Note, to ja się do tej inicjatywy z radością przyłączam, szczególnie, że jakość muzyki zapisanej na krążku „Indigo” jest więcej niż zadowalająca. Być może miarą zmieniającego się świata kultury jest fakt, że jednym z kluczowych pomysłów na świętowanie 80 lecia Blue Note jest wydanie limitowanej edycji zegarka. Nie jest to Omega, ani Rolex, czy jakaś inna marka równie zasłużona w swojej dziedzinie, co Blue Note w jazzie, ale specjalna edycja jednego z czasomierzy Casio z serii G-Shock, wyposażona w niebieskie wskazówki i łączność bluetooth. Dla kolekcjonerów ułatwienie – szukajcie GSTB100BNR-1A.

Wróćmy jednak do Kandace Springs. Bez wątpienia utalentowana, stojąca przed trudnym wyborem artystycznym wokalistka przygotowała doskonałą mieszankę własnych kompozycji i muzycznych cytatów w ciekawych interpretacjach. Propozycja Kandace Springs leży pośrodku trudnej dziś do pokonania przepaści pomiędzy muzyką taneczną, skierowaną głównie do młodej amerykańskiej publiczności a powrotem do klasyki i czasów, kiedy jazz, R&B, soul i muzyka popularna mieszały się w twórczy sposób dając szansę na tworzenie nowych ciekawych brzmień i nie tracąc nadziei na wylansowanie popularnych przebojów. Do tego tematu Kandace Springs podchodzi równie ciekawie, co Esperanza Spalding, jednak ową przepaść stylistyczną pokonuje od przeciwnej strony. Esperanza jest przede wszystkim jazzową basistką, a Kandace zaczynała karierę jako wokalistka soul.

Be zwątpienia najbardziej intrygująca jest przygotowana w niespotykanie wolnym tempie kompozycja Gabriela Garzona-Montaro – „6 8”. To właśnie ten utwór wspomagany teledyskiem wybrany został całkiem słusznie na materiał promujący album. Z pewnością niezwykłym przeżyciem dla artystki było nagranie zamykające album przygotowane z użyciem odnalezionej ścieżki wokalnej nagranej przez jej ojca, uznanego wokalistę sesyjnego Scata Springsa, który nie mógł niestety zaśpiewać w studiu w związku z kłopotami zdrowotnymi. Scat prawdopodobnie już nigdy nie wróci do studia. Mam jednak nadzieję, że córka będzie doskonale reprezentowała rodzinne talenty na scenie, jest bowiem w jej głosie coś, co sprawia, że jest niezwykle wiarygodna, co w połączeniu z rodzinną muzykalnością przypomina największe wokalistki wszechczasów. Oby tylko producenci Blue Note nie chcieli za bardzo wpływać na jej własne pomysły i karierę muzyczną.

Kandace Springs
Indigo
Format: CD
Wytwórnia: Blue Note
Numer: 602567958437

Brak komentarzy: