Blue Note,
jedna z najbardziej zasłużonych jazzowych wytwórni od wielu lat błądzi. Chaos w
katalogu nowych wydawnictw, dla mnie zupełnie nieczytelna polityka wznowień
olbrzymiego i wybitnego katalogu z lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych, brak
pomysłu na wskrzeszenie wielu niewznawianych pozycji z lat siedemdziesiątych,
to tylko niektóre z problemów. Wśród aktualnych nowości znajdziemy jazzowych
weteranów, którzy trzymają się legendy od lat, jak choćby Wayne’a Shortera
wiernego Blue Note od 1964 roku, średnie pokolenie reprezentowane choćby przez
Terence Blancharda i młode gwiazdy w rodzaju Gregory Pottera. Czemu w katalogu
klasycznej jazzowej wytwórni znaleźli się choćby Elvis Costello, Van Morrison i
Mark Knopfler, nie wiem. Nie mam nic przeciwko ich najnowszym nagraniom, wręcz
przeciwnie, jednak jakoś nie pasuje mi na ich płytach znaczek Blue Note. Są też
wokalistki – niekoniecznie jazzowe – Rosanne Cash, Norah Jones, KT Tunstall czy
Marisa Monte. Tu już można odnaleźć pewną prawidłowość. Na poszerzaniu kręgu
odbiorców o tych, których zmysł muzyczny obraża prostacki pop, ale poszukują
ciekawej artystycznie muzyki rozrywkowej z odrobinę ciekawszą instrumentacją,
można nieźle zarobić.
Z pewnością
właśnie do tego działu Blue Note trafiła w 2016 roku Kandace Springs – moim
zdaniem najciekawszy młody debiut wokalny w tej wytwórni od wielu lat. Jej
wydany w 2016 roku album „Soul Eyes” był udanym debiutem. Od zawsze wiadomo, że
najtrudniejsza jest druga płyta. Jeśli oceniać potencjał rozwoju talentu po
jakości drugiego albumu – Kandace Springs ma wszelkie warunki, żeby zostać
wielką gwiazdą.
Rozpoznawalny,
soulowy, zmysłowy głos, pomysły na własne kompozycje i szczęście do wyboru
kompozycji innych wykonawców. Do tego doskonała równowaga pomiędzy stylem
skierowanym do szerokiego grona słuchaczy i niebanalnymi aranżacjami i
muzycznym eksperymentowaniem. Niezwykła muzykalność i fakt, że Kandace gra na
fortepianie pozwalają wierzyć, że jej talent będzie się rozwijał pod opieką
promocyjną Blue Note. Już dziś jest muzycznie ciekawsza od największej gwiazdy
w popowym dziale Blue Note, choć ciągle mam wątpliwości, czy Blue Note powinien
mieć taki dział, ale czasy ciężkie i być może bez tego nie da się dziś wznawiać
Johna Coltrane’a i Milesa Davisa. Jeśli nabywcy albumów Kandace Spring zrzucają
się na pielęgnację przepastnych archiwów Blue Note, to ja się do tej inicjatywy
z radością przyłączam, szczególnie, że jakość muzyki zapisanej na krążku
„Indigo” jest więcej niż zadowalająca. Być może miarą zmieniającego się świata
kultury jest fakt, że jednym z kluczowych pomysłów na świętowanie 80 lecia Blue
Note jest wydanie limitowanej edycji zegarka. Nie jest to Omega, ani Rolex, czy
jakaś inna marka równie zasłużona w swojej dziedzinie, co Blue Note w jazzie,
ale specjalna edycja jednego z czasomierzy Casio z serii G-Shock, wyposażona w
niebieskie wskazówki i łączność bluetooth. Dla kolekcjonerów ułatwienie –
szukajcie GSTB100BNR-1A.
Wróćmy jednak
do Kandace Springs. Bez wątpienia utalentowana, stojąca przed trudnym wyborem
artystycznym wokalistka przygotowała doskonałą mieszankę własnych kompozycji i
muzycznych cytatów w ciekawych interpretacjach. Propozycja Kandace Springs leży
pośrodku trudnej dziś do pokonania przepaści pomiędzy muzyką taneczną,
skierowaną głównie do młodej amerykańskiej publiczności a powrotem do klasyki i
czasów, kiedy jazz, R&B, soul i muzyka popularna mieszały się w twórczy
sposób dając szansę na tworzenie nowych ciekawych brzmień i nie tracąc nadziei
na wylansowanie popularnych przebojów. Do tego tematu Kandace Springs podchodzi
równie ciekawie, co Esperanza Spalding, jednak ową przepaść stylistyczną
pokonuje od przeciwnej strony. Esperanza jest przede wszystkim jazzową
basistką, a Kandace zaczynała karierę jako wokalistka soul.
Be zwątpienia
najbardziej intrygująca jest przygotowana w niespotykanie wolnym tempie
kompozycja Gabriela Garzona-Montaro – „6 8”. To właśnie ten utwór wspomagany
teledyskiem wybrany został całkiem słusznie na materiał promujący album. Z
pewnością niezwykłym przeżyciem dla artystki było nagranie zamykające album
przygotowane z użyciem odnalezionej ścieżki wokalnej nagranej przez jej ojca,
uznanego wokalistę sesyjnego Scata Springsa, który nie mógł niestety zaśpiewać
w studiu w związku z kłopotami zdrowotnymi. Scat prawdopodobnie już nigdy nie
wróci do studia. Mam jednak nadzieję, że córka będzie doskonale reprezentowała
rodzinne talenty na scenie, jest bowiem w jej głosie coś, co sprawia, że jest
niezwykle wiarygodna, co w połączeniu z rodzinną muzykalnością przypomina
największe wokalistki wszechczasów. Oby tylko producenci Blue Note nie chcieli
za bardzo wpływać na jej własne pomysły i karierę muzyczną.
Kandace Springs
Indigo
Format: CD
Wytwórnia: Blue
Note
Numer: 602567958437
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz