15 sierpnia 2019

Terence Blanchard – Jazz In Film

Muzyka filmowa to dziś gatunek wymierający. Powodem nie jest bynajmniej lenistwo kompozytorów, ale wymagania komercyjnego rynku filmowego, w którym dynamiczny montaż, coraz krótsze ujęcia i wizualny przepych nie pozostawiają wiele miejsca muzyce. Już wiele razy mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy Oscara za piosenkę filmową dostawał wykonawca, którego przebój nie był znany tym, którzy na film poszli do kina, bowiem piosenka pojawia się w filmie, inaczej nie byłaby filmową, tyle, że w drugiej części napisów końcowych, kiedy w sali projekcyjnej trwa sprzątanie resztek popcornu, a kiedy film trafia do telewizji, to zaczyna się już kolejny blok reklamowy, albo widzowie zmienili kanał na inny. Kiedyś to były czasy…


Najbardziej znani kompozytorzy marzyli, żeby pracować dla Hollywood. Pierwsze polskie Oscary należały do kategorii muzycznych. Leopold Stokowski był Polakiem urodzonym w Londynie, ale już kolejny laureat Oscara o polskich korzeniach – Bronisław Kaper z pewnością był prawdziwym Polakiem (bez politycznych kontekstów).

Czasy wielkich kompozycji filmowych postanowił w 1999 roku Terence Blanchard, a ja niemal dokładnie w 20 rocznicę premiery jego albumu „Jazz In Film” postanowiłem wprowadzić jego twórcę do naszego Kanonu Jazzu. Terence Blanchard jest w nim już osobiście, choćby jako gość kwartetu Branforda Marsalisa, również w filmowym projekcie „Mo’ Better Blues”. Jednak muzyk tak zasłużony powinien mieć w Kanonie swój własny album.

Spora część muzyki tworzonej przez Terence Blancharda powstaje z myślą o filmie. Napisał muzykę do ponad 40 filmów fabularnych, tylko część z tych kompozycji znalazła się na płytach, bowiem nie każda ścieżka dźwiękowa jest wydawana w formie płyty, choć co najmniej kilka zawiera muzykę niezwykle ciekawą, będącą mieszanką kompozycji ilustracyjnych Blancharda i nagrań jazzowych sprzed lat. Doskonałym przykładem jest wybitnie jazzowa ścieżka dźwiękowa do filmu „Finding Forrester”, którą napisał Blanchard, jednak na albumie w związku ze sporą ilością jazzowych przebojów wykorzystanych w filmie, dla jego autorskiej muzyki zabrakło miejsca. Są też takie ścieżki dźwiękowe, które napisał niemal w całości. Tu najlepszym przykładem jest muzyka do filmu „Malcolm X”.

Album „Jazz In Film” przypomina muzykę z 9 amerykańskich filmów napisaną przez muzyków jazzowych i specjalistów od filmowych kompozycji z Holywood, w tym jeden autorski temat lidera z filmu Spike’a Lee „Clockers”. Wszystkie pochodzą z czasów, kiedy muzyka w filmie była istotnym elementem artystycznego przekazu. Przygotowana z hollywoodzkim rozmachem z udziałem orkiestry i jazzowych sław zachwyca rozmachem, ale również imponuje wyczuciem frazy i świadomością ilustracyjnej roli pierwotnych kompozycji. Blanchard skupia się na pięknie melodii, które widz powinien zapamiętać po jednorazowym wysłuchaniu w czasie projekcji. Obficie korzysta z brzmienia dużej sekcji smyczkowej. Dba o każdy szczegół, buduje nastrój, cyzeluje brzmienia. Trafnie łączy jazzową tradycję sprzed lat reprezentowaną przez weterana – Joe Hendersona z niezwykłą muzykalnością Kenny Kirklanda. Barwa jego trąbki przypomina nieco Milesa Davisa z lat pięćdziesiątych, kiedy mistrz również nagrywał dla filmu.

Niemal zawsze, kiedy wracam do tego albumu, nie opuszcza mnie myśl, że byłby lepszy w bardziej kameralnej, jazzowej, mniej orkiestrowej wersji. Wtedy jednak nie byłby wspomnieniem amerykańskiej muzyki filmowej, a kolejnym doskonałym stricte jazzowym albumem w wykonaniu wielkich mistrzów. Za sprawą Terence Blancharda dostajemy coś innego, nie tylko wielkich jazzowych mistrzów, ale także odrobinę wspomnień czasów, które już nigdy nie wrócą.

Terence Blanchard
Jazz In Film
Format: CD
Wytwórnia: Sony
Numer: 5099706067122

Brak komentarzy: