05 maja 2020

Roy Eldridge – Swingin' On The Town

Roy Eldridge z pewnością powinien mieć swój własny album w Kanonie Jazzu, pewnie nawet nie tylko jeden. Jest z tym jednak pewien kłopot. Wiele z jego fantastycznych nagrań ukazało się przed wymyśleniem płyty długogrającej. Dziś są zbierane na przeróżnych składankach, których jakość zarówno dźwięku, jak i danych opisujących nagrania budzi często wątpliwości. Dodatkowo, Roy Eldridge nie był typem urodzonego lidera i część jego doskonałych solówek pochodzi z nagrań dużych bigbandowych składów, gdzie gra wyśmienite solówki, jednak zebranie tych utworów w jednym miejscu i na jednym wydawnictwie (legalnym) jest z przyczyn organizacyjnych i prawnych w zasadzie niewykonalne.


Roy Eldridge urodził się w roku 1911, a muzyczną karierę zaczynał w wieku 16 lat. Wkrótce zauważył go Count Basie, choć jego pierwszym pamiętanym dziś i znanym z nagrań zespołem była orkiestra prowadzona przez Horace Hendersona. W roku 1930 Roy Eldridge, mając za sobą kilka profesjonalnych tras koncertowych, znalazł się w Nowym Jorku. Po raz pierwszy trafił do studia nagraniowego dopiero w 1935 roku w składzie orkiestry Teddy Hilla i kilka tygodni później w roli lidera małego składu towarzyszącego Billie Holiday. Wtedy też, zapewne z rekomendacji pamiętającego go z występów we własnej orkiestrze Horace Hendersona, Eldridge trafił do składu jego brata, bardziej znanego i pamiętanego do dziś Fletchera Hendersona. Wkrótce jednak Eldridge trafił do Chicago, gdzie razem ze swoim bratem – saksofonistą Joe Eldridgem utworzył zespół, który dokonał pierwszych nagrań, w których Roy pełnił funkcję lidera zespołu.

W 1941 roku Roy Eldridge dołączył do orkiestry prowadzonej przez Gene’a Krupę, w której debiutowała wtedy młoda Anita O’Day. W ten sposób stał się jednym z pierwszych czarnoskórych muzyków w białym big bandzie, co w 1941 roku było wydarzeniem dość niezwykłym. Według biografów Gene’a Krupy, Roy Eldridge kompletnie zmienił aranże zespołu, który pod jego wpływem zaczął grać ciekawy jazz, zamiast tandetnej muzyki tanecznej. Ciężko jest mi wyobrazić sobie zespół prowadzony przez Krupę grający tandetną muzykę, ale taka teza pojawia się w wielu historycznych przekazach, choć dokumentacja fonograficzna tej przemiany się nie zachowała. Dla orkiestry aranżował wtedy głównie Benny Carter, co po raz kolejny czyni tezę o małej ilości jazzu w repertuarze dość zagadkową. Zespół jednak wkrótce rozpadł się, Roy Eldridge publicznie oskarżał Anitę O’Day o prześladowanie rasowe, a lider został aresztowany za posiadanie narkotyków.

Krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej, Roy Eldridge znalazł się w składzie Jazz At The Phillharmonic Normana Granza, co gwarantowało mu sporą stabilność finansową i swobodę artystyczną. Grał z Ellą Fitzgerald, Countem Basie, Colemanem Hawkinsem, Benem Websterem i Lesterem Youngiem, a także innymi mistrzami swojego pokolenia. Jednak podstawę jego dyskografii stanowią jego własne albumy, do których nagrania często zapraszał największych – Oscara Petersona, Dizzy Gillespiego i Colemana Hawkinsa. Brał udział w spotkaniach na szczycie trębaczy, czego przykładem może być album „The Trumpet Kings Meets Joe Turner”, gdzie gra obok Gillespiego, Harry Sweets Edisona i Clarka Terry.

Roy Eldridge zmarł w 1989 roku, jednak z muzycznego życia wycofał się właściwie już w 1970 roku po pierwszym wylewie, od tego czasu grywał okazjonalnie na fortepianie i śpiewał w różnych zespołach, jeśli pozwalał mu na to stan zdrowia. Wśród tych, którzy mieli wpływ na styl gry Roya Eldridge’a, najczęściej wymienia się Rexa Stewarta i saksofonistów – Colemana Hawkinsa i Benny Cartera, o których powiedział kiedyś, że uczył się grać do ich solówek odtwarzanych z płyt. Przez całą swoją karierę grał swing w najlepszym stylu, jeśli jednak muzyczna sytuacja tego wymagała, perfekcyjne opanowanie instrumentu pozwalało mu zagrać o wiele więcej nut, niż wymagały tego standardowe big-bandowe aranże.

Album „Swingin’ On The Town” jako reprezentatywny dla muzycznego stylu Roya Eldridge’a wybieram z kilku względów. Płyta powstała w 1960 roku i jest jedną z tych, gdzie gwiazdą jest sam Roy Eldridge. Nie ma tutaj żadnego innego wielkiego nazwiska. Są za to nowocześnie brzmiące aranżacje przebojów w większości pochodzących z czasów świetności wielkich jazzowych orkiestr. Do tego album zawiera ciekawostkę w postaci otwierającej płytę kompozycji lidera, w której zagrał na wszystkich instrumentach – trąbce, fortepianie, basie i perkusji. Zapewne czekał na pozostałych muzyków w studiu, a może chciał wypróbować ustawienie mikrofonów, albo sprawdzić, co jest technicznie możliwe. Do pełni szczęścia brakuje może jakiegoś utworu zaśpiewanego przez Roya Eldridge’a, był bowiem również całkiem niezłym wokalistą. Tego jednak musicie poszukać na innych jego płytach.

Roy Eldridge
Swingin' On The Town
Format: CD
Wytwórnia: Verve / Polygram
Data pierwszego wydania: 1960
Numer: 3145598282

Brak komentarzy: