Bogdan Hołownia to pianista niezwykły, jeden z największych romantyków polskiego fortepianu, uwielbiany akompaniator wielu wokalistek, badacz twórczości Jerzego Wasowskiego, aranżer i muzyk poruszający się z niezwykłą sprawnością w klimacie pięknych polskich piosenek i jazzowych standardów. Swoją pierwszą autorską płytę nagrał w wieku niemal 40 lat. Od premiery albumu „On The Sunny Side” Hołownia nagrywa kolejne albumy, choć nie należy do muzyków, którzy czują przymus nagrania co roku czegoś nowego. Raczej żyje swoim muzycznym rytmem, który wyznaczają nie tylko solowe projekty i trasy koncertowe, ale też gościnne występy z wokalistami i wokalistkami nie tylko ze świata jazzu.
Bogdan Hołownia odbył długą drogę z rodzinnego Torunia i tamtejszej Średniej Szkoły Muzycznej do Berklee College Of Music w Bostonie. To właśnie w Stanach Zjednoczonych powstała jego pierwsza płyta, nagrana z udziałem amerykańskich muzyków. Album „On The Sunny Side” zawiera osobiste interpretacje znanych jazzowych standardów i jest moją ulubioną płytą Bogdana Hołowni. Wydany niestety chyba w małym nakładzie przez GOWI nie został nigdy wznowiony, a sam Bogdan Hołownia powiedział kiedyś, że bardzo żałuje, że nie jest możliwe jej ponowne wydanie.
Błyskotliwy debiut Hołowni to odważne i należące do najlepszych w niezwykle mocno obsadzonych konkurencjach wersje „Summertime”, „Ornithology”, „Mercy, Mercy, Mercy” i tytułowej „On The Sunny Side Of The Street”. Na płycie znajdziecie również świetnie pomyślane interpretacje dwu utworów naszych mistrzów jazzowej kompozycji – Krzysztofa Komedy („Sleep Safe And Warm”) i Bronisława Kapera („Invitation”).
Bogdan Hołownia zarejestrował ten album w towarzystwie dwojga niezbyt znanych amerykańskich muzyków, którzy udzielają się raczej w roli edukatorów, niż aktywnych na scenie artystów. O muzycznym dorobku basisty – Dave Clarke’a nie wiem zbyt wiele, Skip Hadden wsławił się udziałem w kilku nagraniach Weather Report, co samo w sobie powinno być znakiem muzycznej kompetencji, bowiem znalazł się w gronie wielu wybitnych bębniarzy grających w tym zespole – między innymi Alphonse Mouzona, Narady Michaela Waldena, Alexa Acuny, Petera Erskine’a czy Omara Hakima. „On The Sunny Side” nie potrzebuje jednak instrumentalnej wirtuozerii. To gra zespołowa, myślenie, dekompozycja i zabawa formą. To jeden z tych zaskakujących albumów, do których będziecie ciągle wracać, w których będziecie odkrywać nowe brzmienia, nowe pomysły. To album wyśmienitego fortepianowego tria, które jeśli istniałoby nieco dłużej, z pewnością podbiłoby świat. Ten album jest rezultatem studiów lidera w Berklee. Czasem trochę żałuję, że Bogdan Hołownia nie grywa często takiego repertuaru. Wtedy sięgam po płytę i wspominam stare czasy.
Wkrótce po nagraniu swojego pierwszego autorskiego albumu Hołownia nagrał w Stanach Zjednoczonych album z Grażyną Auguścik. „Pastels” jest do dziś jedną z najciekawszych pozycji w obszernym katalogu obu wybitnych artystów. Thelonious Monk, Cole Porter, Duke Ellington i Tadeusz Sygietyński, a także wiele innych amerykańskich jazzowych standardów – taki wybór utworów mógł udać się chyba tylko Grażynie Auguścik i Bogdanowi Hołowni. Ten album na szczęście można do dziś bez problemu kupić, co polecam, bo to doskonały podręcznik jazzowych standardów.
Współpraca Bogdana Hołowni z wokalistkami rozwija się do dziś. Usłyszałem kiedyś, że na możliwość zagrania trasy z Bogdanem Hołownią trzeba zapisać się ze sporym wyprzedzeniem. Z jego usług oprócz Grażyny Auguścik korzystały też Anna Maria Jopek, Lora Szafran, Danuta Błażejczyk i Dorota Miśkiewicz, a także Magda Umer, Sibel Kose i Marzena Ślusarska. Osobny rozdział, nawet jeśli niekoniecznie obszerny, to nagrania Bogdana Hołowni z wokalistami. W tym dziale jego dyskografii znajdziecie nagrania z francusko-włosko-polskim wokalistą Chrisem Schittullim („C’est Sin Bon”), Januszem Szromem („Faceci do wzięcia”), Bronkiem Harasiukiem („As Times Goes By”) i moją drugą ulubioną płytę Hołowni, album wybitny – „…Tales”, czyli duet Hołowni i Jorgosa Skoliasa.
Właściwie dzięki „…Tales”, „Pastels” i „On The Sunny Side” Hołownia mógłby znaleźć się na szczycie zestawienia naszych jazzowych pianistów, choć ja ciągle czekam na jego kolejne solowe nagrania. Nie można zapominać o dwu albumach nagranych przez Hołownię dla Sony Music - solo na fortepianie „Don’t Ask Why” i z amerykańską ekipą muzyków (Art Davis, Larry Kohut, Jeff Stitely) – „Chwile”. Te albumy jednak też nie mają szczęścia – Sony chyba o nich już zapomniało. Kto nie wykazał się refleksem na przełomie wieków, może dziś szukać tych albumów jedynie na aukcjach internetowych. Trochę szkoda.
Z trzech moim zdaniem najważniejszych płyt Hołowni do kupienia jest dziś tylko jedna – „Pastels” Grażyny Auguścik. „…Tales” wydał sklep ze sprzętem Hi-Fi w limitowanym nakładzie, a „On The Sunny Side” GOWI, choć ten album czasem pojawia się w ofercie sklepów internetowych. Jeśli go zobaczycie, kupujcie natychmiast.
Bogdan Hołownia to również niestrudzony badacz dorobku muzycznego Jerzego Wasowskiego. Utwory Wasowskiego gra od wielu lat, kiedy tylko jest do tego okazja, jest również autorem opracowań materiału nutowego i aranżacji wielu jego kompozycji. Sięga również po innych polskich kompozytorów, którzy gdyby byli bliżej Ameryki, znani byliby na całym świecie – Henryka Warsa i Władysława Szpilmana. Bogdan Hołownia jest również autorem podręcznika harmonii jazzowej i nauczycielem kolejnych pokoleń muzyków, który udziela się na jazzowych warsztatach. Uczy również fortepianu w szkole muzycznej, choć na co dzień raczej stroni od wielkomiejskiego hałasu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz