06 grudnia 2020

Przemysław Dyakowski – Mistrzowie Polskiego Jazzu

Opisanie kariery Przemysława Dyakowskiego jest jednym z moich najtrudniejszych wyzwań z cyklu Mistrzowie Polskiego Jazzu. Jest on bowiem jednym z nielicznych polskich muzyków, który dorobił się za życia doskonale napisanej przez Kamila Wicika z pomocą Mariusza Nowaczyńskiego i udziałem samego zainteresowanego biografii. Przeszukałem wszystkie swoje notatki sprzed lat, jeszcze raz posłuchałem wszystkich płyt, na których odnalazłem dźwięki saksofonu Przemysława Dyakowskiego, tych z kolekcji własnych, a także kilku, które z niemałym wysiłkiem zdobyłem na potrzeby przygotowania tego tekstu, a przede wszystkim w celu uzupełnienia domowych zbiorów. Odszukałem w notesach sprzed wielu lat notatki opisujące kilka koncertów, których wysłuchałem w gdyńskim Sax Clubie. Od znajomego kolekcjonera dostałem kilka nagrań archiwalnych audycji Radia Plus z Trójmiasta. Wysłuchałem rozmowy Jacka Wróblewskiego z Przemysławem Dyakowskim, którą znajdziecie na stronach JazzPRESSu.

W sumie to sporo materiału, w tym osobistych wspomnień. Nie znalazłem jednak w tym wszystkim niczego, co nie zostało umieszczone w książce „Sax Club Pana Dyakowskiego”. W związku z tym niniejszy tekst jest rodzajem jej streszczenia, choć w części oczywiście opartego na własnych wspomnieniach i skupionego, jak to w cyklu Mistrzowie Polskiego Jazzu na muzyce, choć tej utrwalonej na płytach z udziałem Przemysława Dyakowskiego wcale nie ma tak dużo, jak mogłoby być w wykonaniu muzyka, który swoją jazzową karierę zaczął w końcu lat pięćdziesiątych.

Przemysław Dyakowski urodził się w 1936 roku w Krakowie, jego pierwszym instrumentem był akordeon. Krótko po wojnie trafił z rodziną do Zakopanego. Zanim zakochał się w muzyce, jego pasją było narciarstwo. Słuchał muzyki góralskiej i jazzu z amerykańskich stacji wojskowych z Berlina Zachodniego. Jego pierwszym wspomnieniem jazzu granego na żywo jest występ w Zakopanym orkiestry grającej do tańca z udziałem saksofonisty Leona Szombara. Próbował też grać na fortepianie tematy z filmu, który jakoś się do polskich kin przedostał – „Serenady w dolinie słońca” z udziałem orkiestry Glenna Millera.

Po kilku latach spędzonych w Zakopanym i porzuceniu na prośbę matki pasji narciarskich (obawiała się o zdrowie zbyt odważnie jeżdżącego syna), Przemysław Dyakowski trafił do Bielska Białej, a później, w wieku lat siedemnastu do Katowic, do szkoły sportowej. Trafił do siatkarskiej kadry juniorów, jednak jego przeznaczeniem okazała się już wkrótce muzyka. Rozpoczął studia na Uniwersytecie w Krakowie, studiował polonistykę. Ciągle był muzycznym samoukiem. Grał do tańca dla studentów, czasem pojawiał się jazz. Wśród muzyków pierwszego krakowskiego zespołu Dyakowskiego byli między innymi Andrzej Jaroszewski (później znany konferansjer, zapowiadający również koncerty jazzowe, grał na fortepianie) i Marian Ligęza, reżyser telewizyjny.

Zespół trafił do Piwnicy Pod Baranami. Dyakowski zamienił akordeon na fortepian i spotkał wszystkich krakowskich muzyków jazzowych. W Piwnicy bywali wszyscy. Do saksofonu przekonał Dyakowskiego Wojciech Karolak, w końcówce lat pięćdziesiątych również często sięgający po ten instrument. Pierwszy własny saksofon (sopranowy) Przemysław Dyakowski kupił od Ryszarda Horowitza w 1959 roku.

Na saksofonie Dyakowski nauczył się grać sam, z drobną pomocą krakowskich muzyków. Kiedy po wielu dniach wielogodzinnych ćwiczeniach w Piwnicy Pod Baranami doszedł do wniosku, że więcej się sam nie nauczy, zapisał się do średniej szkoły muzycznej. W zapisaniu nieco już przerośniętego ucznia do szkoły pomogła rekomendacja Stefana Kisielewskiego. W tej samej klasie uczył się też Janusz Muniak. Obaj szkoły nie skończyli, porzucając edukację na rzecz nieźle płatnych koncertów. Rozwój krakowskiej kariery Dyakowskiego związanej w sporej części z Piwnicą Pod Baranami przerwało zakończenie studiów przez jego przyszłą żonę, która dostała pracę w Gdyni, do której przeniósł się na stałe po kilkunastu miesiącach spędzonych w pociągach w 1963 roku.

Pierwszą stałą pracą Dyakowskiego na Wybrzeżu była gra w kawiarni Metro w Słupsku, a później w kabarecie To Tu Tadeusza Chyły w Gdyni. Występowali w Żaku, zdobyli nagrodę specjalną na festiwalu w Opolu. W zespole grał wtedy również Włodzimierz Nahorny. W słynnej w Trójmieście Piwnicy u Kuzynów powstał zespół prowadzony przez Ryszarda Kruzę z udziałem Dyakowskiego – pierwsza grupa, z którą Dyakowski zaczął wyjeżdżać na koncerty zagraniczne, które już wkrótce pochłoną go bez reszty i zabiorą czas, którego przez wiele lat brakowało Dyakowskiemu na nagrywanie płyt.

Po rozpadzie zespołu w 1966 roku – lider Ryszard Kruza wyjechał na stałe na Węgry – powstał zespół Rama 111, pierwszy skład z udziałem Dyakowskiego, którego nagrania po latach ukazały się na płycie w cyklu „Swingujące 3Miasto”. Zespół dysponujący uniwersalnym, zarówno rozrywkowym, jak i jazzowym repertuarem szybko zrobił sławę nie tylko w Polsce. Zaczęli wyjeżdżać do krajów skandynawskich w 1968 roku. Zespół, zmieniając skład istniał do lat dziewięćdziesiątych. Grali repertuar rozrywkowy w czasie wyjazdów zagranicznych, a w Trójmieście współpracował z Radiem Gdańsk pełniąc rolę w zasadzie dyżurnego zespołu dla wielu artystów. Tworzyli też muzykę ilustracyjną do wielu radiowych audycji. Grali z Ireną Santor (ponad 1000 koncertów na całym świecie), Zdzisławą Sośnicką, Krystyną Sienkiewicz, Janem Kobuszewskim i wieloma innymi artystami. Współpracowali z Marianną Wróblewską.

Zespół Rama 111 trafił na statki w początkach lat siedemdziesiątych. Przez całe lata siedemdziesiąte w zasadzie pływali bez przerwy. Zwiedzili wszystkie kontynenty. Grali na jednej scenie z orkiestrą Mercera Ellingtona, pełnili funkcję zespołu akompaniującego takim wykonawcom, jak Cab Calloway, George Shearing, Sammy Cahn i wielu innym.

W końcówce XX wieku Dyakowski zaczął grać jazz w gdyńskiej kawiarni Cyganeria. Jego grę na saksofonie i otwarte podejście do muzyki akceptuje całe jazzowe środowisko Trójmiasta, łącznie ze znanymi z dość konfrontacyjnego podejścia do starszego pokolenia muzykami sceny yassowej. Dyakowski na swoim koncie gościnne występy na płytach Tymona Tymańskiego, a Leszek Możdżer zagrał ja jego płycie „Melisa”. Wkrótce po Cyganerii rozpoczął się cykl organizowanych przez Dyakowskiego koncertów we wnętrzach Teatru Miejskiego w Gdyni. To dało początek działalności kultowego dziś Sax Clubu, który rozpoczął regularną działalność w 1992 roku. Miejsce przez wiele lat pełniło funkcję estrady dla spontanicznych spotkań muzyków. Trójmiejską legendą są między innymi pojedynki saksofonowe Joe Lovano, Joshua Redmana i Macieja Sikały. Na Gdynia Summer Jazz Days przyjeżdżały światowe sławy, które zwykle po koncertach trafiały do Sax Clubu. Miejsce istniało do 2003 roku, później Dyakowski kontynuował działalność koncertową w klubie Ucho.

Pierwszą autorską płytę Przemysław Dyakowski nagrał w 2005 roku, po ponad 40 latach działalności estradowej („Take It Easy”). Od czasu, kiedy wyjazdy na statki straciły swoją ekonomiczną atrakcyjność, Przemysław Dyakowski koncentruje się na działalności w kraju, nagrywając kolejne płyty z serii „Take It Easy” i gościnnie występując na płytach innych artystów. Przemysław Dyakowski nie jest dziś seniorem w trójmiejskim środowisku jazzowym. Kiedy gra z młodszymi muzykami, często takimi, którzy mogliby być jego wnukami, jest dla nich równym partnerem, z energią podobną do całego zespołu, z którym spotyka się w studiu i na scenie. Resztę historii przeczytajcie koniecznie w książce Kamila Wicika i Mariusza Nowaczyńskiego „Sax Club Pana Dyakowskiego”, najlepiej w towarzystwie płyt z serii „Take It Easy” i archiwalnych nagrań radiowych zespołu Rama 111.

Brak komentarzy: