Zgodnie z zapowiedziami z zeszłego tygodnia audycja była kontynuujemy prezentacji różnych wykonań „Autumn Leaves”. Tym razem prezentowane były gitarowe wykonania tego standardu. O historii kompozycji opowiadałem przed tygodniem, tak więc teraz jedynie szybkie przypomnienie. Kompozycja została napisana we Francji, krótko po zakończeniu drugiej wojny światowej przez Josepha Kosmę, węgierskiego kompozytora przebywającego wtedy w Paryżu. Oryginalny francuski tekst napisał Jacques Prevert. Pierwsze wykonania nie sugerowały, że to będzie kiedyś jazzowy standard. Kompozycja została napisana do filmu, o którym nikt już dziś nie pamięta. W owym filmie francuski tekst zaśpiewali Yves Montand i Irene Joachim. Tekst angielski napisał w 1947 roku Johnny Mercer, a w obu językach piosenkę często śpiewała Edith Piaf. Być może to od niej o kompozycji dowiedział się Miles Davis, który był jednym z pierwszych wielkich jazzowego świata grającym ten utwór. Jego wersji słuchaliśmy w zeszłym tygodniu. W tym tygodniu „Autumn Leaves” grać będą gitarzyści. Jako pierwszy ten, którego w zeszłym tygodniu dotknęły problemy techniczne związane z naszą transmisją.
To Stanley Jordan z koncertu zarejestrowanego w Nowym Jorku w 1989 roku w wyśmienitym składzie, bowiem obok lidera na scenie pojawili się: Kenny Kirkland (fortepian), Charnett Moffett (kontrabas) i Jeff Tain Watts (perkusja). Ten gitarzysta jak chyba nikt inny definiuje gitarowy styl grania tego utworu.
* Stanley Jordan – Autumn Leaves – Live In New York
Teraz będzie coś zupełnie wyjątkowego. Nasz standard zagra Bireli Lagrene. Cudowne dziecko francuskiej gitary. Nagranie pochodzi z koncertu zarejestrowanego w 1982 roku. Bireli Lagrene miał wtedy 15 lat. Płyta koncertowa nazwana „15” jest czwartym albumem w jego artystycznym dorobku, pierwszy ukazał się dwa lata wcześniej. Na płycie „15” mamy polski akcent w postaci Leszka Żądło, naszego saksofonisty, który gra również wyśmienite solo w „Autumn Leaves”
* Bireli Lagrene – Autumn Leaves – 15
Posłuchajmy teraz mistrza gitarowej akustyki jazzowej. Cykl płyt nazwany nie bez przyczyny Virtuoso, jest skarbnicą jazzowych standardów, swoistym katalogiem i podręcznikiem tego jak grać owe standardy na gitarze należy. Płyt jest w sumie 4 (w tym jeden album dwupłytowy). Na czwartym albumie (tym dwupłytowym) umieścił Joe Pass „Autumn Leaves”
* Joe Pass – Autumn Leaves – Virtuoso #4
Skoro jesteśmy już przy takich nieco klasycznych wersjach, to posłuchajmy, co ma do powiedzenia na temat „Autumn Leaves” Larry Coryell. Nagranie pochodzi z wydawnictwa koncertowego wydanego prywatnie przez artystę w 2001 roku. To niezwykle rzadka pozycja – „Live In Chicago”. Oprócz lidera zagrają Paul Wertico (perkusja) i Larry Gray (kontrabas).
* Larry Coryell – Autumn Leaves – Live In Chicago
Recenzję płyty "Live In Chicago" znajdziecie tutaj: Larry Coryell - Live In Chicago
Recenzję płyty "Live In Chicago" znajdziecie tutaj: Larry Coryell - Live In Chicago
Teraz zrobimy małe odstępstwo od dzisiejszej reguły, bowiem to nie gitarzysta jest nominalnym liderem albumu z którego pochodzi kolejne nagranie. Liderem jest kontrabasista –Ron Carter, ale gra tu w towarzystwie dwu muzyków doskonale, tak jak on sam rozumiejących jak powinno grać się „Autumn Leaves”. Jest w tym odrobina francuskiej cyganerii, jest wyśmienity swing, nieco zalotny fortepian, no i gitara. To trio Rona Cartera – na fortepianie Mulgrew Miller, na gitarze wyśmienity w tym zestawieniu Russell Malone.
* Ron Carter – Autumn Leaves – The Golden Striker
Wysłuchaliśmy nagrania z 2002 roku. Posłuchajmy teraz innego nagrania Rona Cartera. Cofnijmy się w czasie o prawie 30 lat, do roku 1973. Wtedy Ron Carter do spółki z wyśmienitym gitarzystą Jimem Hallem nagrywają płytę „Alone Together”. To tylko akustyczna gitara i kontrabas. I znowu „Autumn Leaves” zamyka tą wyśmienitą płytę, tak jak 30 lat później „The Golden Striker”
* Jim Hall & Ron Carter Duo – Autumn Leaves – Alone Together
Teraz będzie coś, czego zwyczajnie nie rozumiem. Zagra i zaśpiewa (to na pewno można powiedzieć… niestety zaśpiewa) wielki gitarzysta, jeden z największych białych bluesmanów, autor wielu fantastycznych gitarowych solówek. Pokaże nam, jak NIE POWINNO się grać „Autumn Leaves”… Albo ja czegoś tu nie rozumiem…
* Eric Clapton – Autumn Leaves – Clapton
To był oczywiście i niestety Eric Clapton… Jeśli ktoś zobaczył w tym coś więcej niż muzyczny wypełniacz niezbyt ciekawej płyty, proszę o kontakt… Może i ja zrozumiem po co Eric Clapton to zrobił…
Zabawa w standardy jest całkiem ciekawa. Zatem będziemy ją kontynuować. Już za tydzień zajmiemy się utworem „All The Things You Are” Jerome Kerna i Oscara Hammersteina II. To kolejna musicalowa piosenka, która stałą się jazzowym standardem, według jednej ze statystyk dotyczących praw autorskich znajdująca się od lat w ogólnoświatowej pierwszej piątce najczęściej nagrywanych melodii. Będą i bardzo prehistoryczne i bardzo nowe wykonania. Nie wiem jeszcze jakie, z pewnością wystarczyłoby ciekawych wersji na 2-3 audycje… Zobaczymy.
Suplement, czyli to, czego nie udało się zmieścić w godzinnej audycji:
Wróćmy do nieco bardziej jazzowej i zdecydowanie ciekawszej stylistyki. Posłuchajmy kolejnej gitary solo. To będzie Earl Klugh. Tak klasyczna urocza i nieco romantyczna muzyczna miniaturka z płyty „Solo Guitar”.
* Earl Klugh – Autumn Leaves – Solo Guitar
Teraz polskie gitarowe spojrzenie na “Autumn Leaves”. To będzie kolejne wykonanie solowe. Całkiem ciekawe, choć z pewnością nieco od przyjętego kanonu odmienne. Zagra Marek Zefir Wójcicki. To jedna gitara… Solo… Bez wielośladów i studyjnych sztuczek. Dla tych co nie pamiętają, to muzyk, który nagrywał między innymi z Czesławem Niemenem, De Mono, Oddziałem Zamkniętym. Jednak przez fanów jest kojarzony chyba najczęściej z grupą Exodus.
* Marek Zefir Wójcicki – Autumn Leaves – Solo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz