Oscar Peterson to mój ulubiony
pianista w kategorii absolutnej, a zespół, który tworzył przez wiele lat z
Rayem Brownem I Edem Thigpenem jest prawdopodobnie najlepszym jazzowym trio
wszechczasów… „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess” to jeden z pierwszych
albumów, które nagrali razem.
Już od końca lat czterdziestych
Oscar Peterson grał z Rayem Brownem w duecie, później, co przyniosło serię
całkiem udanych nagrań, w zespole grywali na gitarze najpierw Barney Kessel, a
później Herb Ellis. W tym składzie muzycy nagrali między innymi arcydzieło, uznawane
przez wielu za najdoskonalsze nagranie Oscara Petersona „At The Stratford
Shakespearean Festival”. Z pewnością ta płyta znajdzie się kiedyś w naszym
Kanonie.
Przyszła jednak pora na
perkusistę. Muzycy, pewnie wspólnie, wybrali jednego z mało docenianych wtedy i
równie mało docenianego dziś Eda Thigpena. Okazał się wymarzonym partnerem dla
wyśmienicie swingujących muzyków. To właśnie swing, ten nowoczesny, oznaczający
trudną do zdefiniowania lekkość rytmu, który niekoniecznie jest wyznaczany
przez równe, odmierzane przez metronom jednostki czasu, stanie się już na
zawsze najważniejszym elementem wszystkich nagrania tria: Oscar Peterson, Ray
Brown, Ed Thigpen. Niezależnie od tempa i charakteru kompozycji. Ten sposób gry
będzie próbowało skopiować i próbuje do dziś niezliczona rzesza muzyków. Nikt
jednak nie potrafi tak zagrać. Nie mam tu na myśli jedynie fortepianu, ale
również kontrabas Raya Browna. Już od początkowych nut „I Got Plenty o’
Nuttin’” zagranych jedynie przez kontrabas wiadomo, że będzie się działo i że
mamy do czynienia z wybitnym nagraniem.
A dalej jest tylko lepiej.
Niezwykła interpretacja „Summertime” – melodii tak ogranej, że doprawdy trudno
tu wymyślić coś nowego. „Oh Lawd, I’m On My Way” to chwila dla Eda Thigpena,
którego rola w zespole jest zwykle zdecydowanie drugoplanowa, co wcale nie
oznacza, że mało ważna. W tym utworze jednak to perkusja jest najważniejsza…
„It Ain’t Necessarily So” –
minimalistycznie potraktowana melodia, tempo wolniejsze niż zwykle, ale ciągle
pełne swingu… Tą melodię, podobnie jak
„Summertime” Oscar Peterson grywał i nagrywał wielokrotnie, nigdy jednak nie
brzmiały one tak doskonale jak na „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess” z
1959 roku. Całą muzykę do „Porgy & Bess” Oscar Peterson nagrał jeszcze raz
w 1976 roku, tym razem w duecie z Joe Passem. Ale to zupełnie inne nagranie,
bowiem wtedy zagrał na klawikordzie, co nie jest łatwym zadaniem w związku z
ograniczonymi możliwościami technicznymi tego pradawnego i zupełnie obcego
swingowym rytmom instrumentu.
Rok 1959, pierwszy rok działania
zespołu w składzie, w jakim nagrano „ Oscar Peterson Plays Porgy & Bess”
był dla zespołu niezwykle pracowity. Oprócz mnóstwa koncertów powstał najpierw
album „A Jazz Portrait Of Frank Sinatra”, a później, w czasie jednego z najbardziej
pracowitych letnich sezonów w historii jazzu, w Universal Recorders w Chicago w
ciągu 4 tygodni zespół nagrał 10 albumów z tzw. songbookami wszystkich
najważniejszych jazzowych kompozytorów. Niektóre z sesji były tak owocne, że w
ciągu jednej nocy powstawały dwa albumy… Później, 12 października, w czasie
jednego wieczora powstał album „Oscar Peterson Plays Porgy & Bess”, kończąc
rok nagraniem albumu z Benem Websterem
-„Ben Webster With Oscar Peterson Trio”… Tak się kiedyś nagrywało i co
niewiarygodne, rynek był w stanie wchłonąć te wszystkie nagrania… Z pewnością
kilka z tych albumów trafi do Kanonu Jazzu już niedługo…
Oscar Peterson
Oscar Peterson Plays Porgy &
Bess
Format: CD
Wytwórnia: Verve / Polygram
Numer: 731451980725
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz