Cel szczytny i zadanie z gatunku
właściwie niemożliwych. Tych, co potrafią zaśpiewać wiersze Boba Dylana i
pozostać sobą nie ma wielu. Jeśli zaś odliczyć artystów folkowych, to właściwie
nie zostaje prawie nikt.
Od takiej reguły są jednak
wyjątki. Do nich należy z pewnością Martyna Jakubowicz i jej wybitny album
„Tylko Dylan”, o którym pisałem tutaj:
Cz wśród 72 prób zmierzenia się z
twórczością Boba Dylana zebranych na 4 wypełnionych po brzegi krążkach
znajdziemy coś urzekającego, dokonanie artystyczne na miarę tego, co z
wierszami największego rockowego poety wszech czasów zrobiła Martyna
Jakubowicz?
Z pewnością sam projekt wydania
tak monumentalnego muzycznie choć skromnego w formie zestawu zasługuje na
uznanie. Jedynie jego producenci wiedzą, ile z gwiazd oddaje hołd Bobowi
Dylanowi, a ile głosuje za ideami Amnesty International.
Wedle deklaracji z okładki
wydanego w 2012 roku zestawu, wszystkie utwory są wcześniej nie publikowane. W
stosunku do kilku z nich mam pewne wątpliwości. Szczególnie w przypadku artystów
już nie żyjących… Być może „One Too Many Mornings” Johnny Casha jest jakimś
niewydanym wcześniej wynalazkiem z archiwum. Być może „Don’t Think Twice, It’s
All Right” Kronos Quartet to wersja wcześniej nie publikowana. Takich
przykładów jest na czterech płytach jeszcze kilka. To ciekawy materiał dla
badań biografów wymienionych muzyków i zespołów oraz kolekcjonerów.
Przyjrzyjmy się jednak zawartości
płyt bez wnikania w pochodzenie poszczególnych nagrań. Całość muzyki można
podzielić w zasadzie na 3 grupy.
Pierwsza z nich – ci muzycy mieli
najłatwiej. To wykonawcy folk i country. Oni zaśpiewali teksty Boba Dylana w
swoim stylu. Ich własna twórczość często
w czasach największej świetności Boba Dylana dotyczyła podobnych społecznie
zaangażowanych tematów. Stosunkowo łatwo jest więc im wypaść tu prawdziwie, po
swojemu. Rozumieją i czują to o czym śpiewają. To choćby Joan Baez, Pete
Seeger, czy Kris Kristofferson.
Niektórzy z muzyków starali się
naśladować głos i estetykę Boba Dylana. Najczęściej wypada to blado, jeśli nie
wręcz śmiesznie, jak w przypadku Diany Krall. To druga grupa.
Trzecia grupa – najczęściej
młodszych i nieco mniej znanych wykonawców, zwyczajnie pozostała przy swojej
muzyce, grając klasyczne covery i śpiewając tekst, któreg znaczenia prawdopodobnie
część z nich nawet nie próbuje zrozumieć, a nawet jeśli rozumieją, to ja tego w
ich wykonaniach nie słyszę. Oszczędzę Wam nazywania po imieniu tych najbardziej
kuriozalnych przypadków, kiedy przekaz muzyczny i kompletnie pozbawiony emocji
wokal czyni z ważnych dla pokolenia Boba Dylana spraw kolejną bezbarwną
piosenkę. Każdy może sam ocenić, jaką krzywdę niektórzy robią na tych płytach
genialnym tekstom…
Wreszcie wielkie sławy – ludzie,
którzy przyszli na chwilę do studia i zagrali na luzie, często bez wielkiej
produkcji, która otacza ich na co dzień, jak Pete Townsend, Nils Lofgren, czy
Jeff Beck… Oni nie muszą niczego światu udowadniać, a jednak wypadają bardziej
wiarygodnie niż mniej znane zespoły, dla których często takie wydawnictwa są
wielką szansą na zaistnienie…
Z drugiej strony podchodzenie na
zbytnim luzie do ważnych dla wielu tekstów może być niebezpieczne. Niektóre ze
sław wpadły w tą pułapkę, jak choćby Sinead O’ Connor, Sting – tragicznie
beznamiętne „Girl From The North Country”, czy Mark Knopfler – równie
beznadziejne „Restless Farewell”. O Micku Hucknallu przez litość nie wspomnę…
Lenny Kravitz z zespołem próbował
udawać atmosferę Nashville w „Blonde On Blonde”… Tylko po co?
Obronną ręką wyszli za to z
postawionego zadania Elvis Costello, Angelique Kidjo i wcześniej mi nieznana
Natasha Bedingfield, której autorskimi płytami postanowiłem się po wysłuchaniu
„Ring Them Bells” bliżej zainteresować. Nic nie mają sobie też do zarzucenia
Jeff Beck i Seal wykonujący razem „Like A Rolling Stone”… To najbardziej
energetyczny numer na wszystkich 4 płytach. Tak powinien brzmieć ten utwór.
Czy zatem 4, a może 5 dobrych
wykonań na 72 próby to wystarczająco dużo, żeby uzasadnić zakup tego
wydawnictwa? Mam poważne wątpliwości… Jak chcecie dobrego Boba Dylana, to
kupcie sobie kilka jego sztandarowych płyt, jeśli ich jeszcze nie macie, albo
Martynę Jakubowicz, którą mieć powinniście koniecznie!
Various Artists
Chimes Of Freedom: The Songs Of Bob Dylan, Honoring 50
Years Of Amnesty International
Format: 4CD
Wytwórnia: Fontana / Amnesty
International
Numer: 817974010016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz