Kompozycje
Theloniousa Monka po raz kolejny dowodzą swojego ponadczasowego piękna. Które
to już pokolenie muzyków znajduje inspiracje i fascynuje się niezwykłą postacią
wielkiego mistrza? Z pewnością pomysł nagrania po raz kolejny materiału
opartego o te mniej i bardziej znane utwory Theloniousa Monka nie jest jakoś
szczególnie oryginalny. Jednak w wykonaniu zespołu dowodzonego przez grającego
na saksofonie altowym Pierricka Pedrona ten pomysł udał się znakomicie
gwarantując wytwórni ACT Music kolejny sukces wydawniczy w postaci wyśmienitej
pozycji w jej obszernym i rosnącym ostatnio z szybkością nieporównywalną w
zasadzie z żadną inną europejską wytwórnią wydającą jazz, katalogu.
Wybór
utworów może nieco zaskoczyć część fanów Theloniousa Monka, bowiem na płycie
brakuje takich znanych kompozycji, jak choćby „Crepuscule With Nellie”,
„Pannonica”, „Bemsha Swing”, „Misterioso”, czy „Round Midnight”. Jest za to
„Trinkle Tinkle” i „Evidence”, pozostałe kompozycje, to takie, które nie są
grywane zbyt często nawet przez największych fanów i poszukiwaczy muzycznych
inspiracji w nutowych zapisach Theloniousa Monka.
Podstawowa
formacja Pierricka Pedrona to trio w którego skład wchodzą oprócz lidera równie
mi nieznani, jak on sam muzycy - Thomas Bramerie grający na kontrabasie i Franck
Agulhon – perkusista. To trio nie jest w żadnej mierze jedynie zapatrzone w
tradycje sprzed lat. Muzycy próbują z szacunkiem czerpać ze spuścizny wielkiego
mistrza, jednak robią to na sposób europejski, pozbawiony specyficznej
szorstkości, która w mojej muzycznej pamięci skojarzona jest nieodłącznie z
tymi kompozycjami w wykonaniu ich twórcy.
Gościem
specjalnym w trzech utworach jest amerykański trębacz Ambrose Akinmusire. Kiedy
pojawią się pierwsze dźwięki trąbki zrozumiecie, co mam na myśli. Ambrose
Akinmusire i Pierrick Pedron dogadują się wyśmienicie, jednak to właśnie w ich
wspólnych improwizacjach słychać bardzo dokładnie, ile z muzyki jest w genach i
muzycznym otoczeniu, w którym obaj się wychowali. Ich duety są ozdobą albumu,
jednak nawet bez nich to wyśmienita płyta.
Na
okładce płyty znajdziecie entuzjastyczną rekomendację udzieloną tej muzyce
przez samego Phila Woodsa. Zgadzam się z nią w pełni. „Kubic’s Monk” to album
wyśmienity, produkcja rodem z czasów świetności gatunku, jednak na wskroś
współczesna, stworzona przez lidera i zespół, który nie boi się sięgać do
muzycznych tradycji i je przetwarzać. Muzycy nie chcą wcielić się jednocześnie
w przykurzone upływem lat postaci z epoki, w której działał ich idol, nie udają
również kogoś, kim nigdy nie będą, nie ukrywają swoich własnych muzycznych
korzeni.
Czy
możliwy jest Monk bez fortepianu? Otóż jest możliwy, pod warunkiem, że wezmą
się za jego kompozycje muzycy z tak otwartymi i twórczymi umysłami, jak zespół
Pierricka Pedrona.
Z
postacią Pierricka Pedrona zetknąłem się po raz pierwszy. Z pewnością jednak
nie ostatni, ponieważ wpisuję tego muzyka na listę postaci, których rozwój
artystyczny warto obserwować, a znając konsekwencję Siggi Locha, z pewnością
nie jest to ostatni album, jaki muzyk wydał z pomocą ACT Music.
Pierrick Pedron
Kubic's Monk
Format: CD
Wytwórnia: ACT!
Numer: ACT 9538-2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz