W
sumie to należy podziękować tysiącom fanów Pat Metheny Group, którzy tłumnie
uczęszczają na koncerty i kupują płyty. Wykupują w ten sposób swoistego rodzaju
cegiełki, składając się na ambitniejsze i ciekawsze artystycznie projekty Pata
Metheny. Sam autor przyznaje, że płyta powstała w biegu, w przerwach
rozlicznych tras koncertowych i innych muzycznych zajęć. Podobnie było z
poprzednimi wartymi większej uwagi płytami Pata Metheny – „One Quiet Night” i
„What’s It All About” – albumach akustycznych.
Kiedy
Pat Metheny od czasu do czasu wychodzi z „windy”, uwalnia się od Lyle Maysa i
spółki, powstają płyty wybitne. Takie jak „Tap – John Zorn’s Book Of Angels
Vol. 20”. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem wieści o przygotowywaniu kolejnej
części monumentalnego cyklu „Book Of Angels” Johna Zorna właśnie przez Pata
Metheny, byłem podekscytowany. Nie zawiodłem się. Gdybym musiał się do czegoś
przyczepić, to do formy wydawnictwa, przynajmniej tego dostępnego na polskich
półkach sklepowych. Wydawnictwo firmują bowiem na spółkę Nonesuch - wpychający ostatnio płyty jednego ze swoich
najbardziej kasowych, jeśli nie najważniejszego artysty do ohydnych
pozbawiających krążek jakiejkolwiek ochrony papierowych kopert udających
okładki i Tzadik, który jest wzorem staranności poligraficznej, ciągle
stosujący standardowe pudełka (drożej, ale lepiej). Tym razem wygrała
oszczędność i kilkustronicową książeczkę wraz z płytą upchnięto w
niepraktycznej i narażającej wybitny krążek na uszkodzenia koperty.
To
tyle tytułem zastrzeżeń. Dalej będzie już tylko dobrze. Może zresztą na innych
rynkach album dostępny jest w opakowaniu Tzadika…
„Tap
– John Zorn’s Book Of Angels Vol. 20” będzie jednym z tych albumów, które fani
salonowych, ugrzecznionych koncertów z Sali Kongresowej będą zwracał do
sklepów, jak kiedyś legendarny album „Zero Tolerance For Silence”. Niech
zwracają. Kupując masowo windowe produkcje pomogli już i tak wybornie znaleźć
artyście czas i budżet na nagranie wyśmienitego i zupełnie niekomercyjnego
albumu jakim jest „Tap – John Zorn’s Book Of Angels Vol. 20”.
Na
tej płycie Pat Metheny gra na wszystkim. Oprócz perkusji, bowiem w roli
bębniarza usłyszymy Antonio Sancheza. Wszystkie inne instrumenty, w tym liczne
gitary, marimba, części niepotrzebnego nikomu orchestrionu, a także flugelhorn,
to już sam mistrz Pat. Bez tego orchestrionu mogło się obyć, każdy z tych instrumentów
może być przecież zastąpiony przez swój klasyczny odpowiednik, w szczególności
jeśli nie gra się na żywo, tylko nakłada po kolei partie różnych instrumentów
na kolejne ścieżki studyjnego rejestratora.
Album
jest na równi dziełem Pata Metheny – muzyka, co Johna Zorna – kompozytora. Nosi
piętno obu twórczych osobowości. Już od pierwszych taktów wiadomo, że to
kolejna część „Book Of Angels” – jeśli ktoś słuchał choćby kilku poprzednich.
To kolejna porcja wizjonerskiej, pozbawionej twórczych zahamowań muzyki świata
z centrum gdzieś w pobliżu Jerozolimy. Kiedy pojawia się gitara, wiadomo od
razu, kto gra. Na innych instrumentach Pat Metheny nie jest oczywiście równie
rozpoznawalny. Nie zmienia to faktu, że to jeden z najlepszych albumów Pata
Metheny w jego całej dyskografii.
Pat Metheny
Tap – John Zorn’s Book Of Angels Vol. 20
Format:
CD
Wytwórnia:
Nonesuch / Tzadik
Numer:
075597958751
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz