W naszym
radiowym Kanonie polski jazz reprezentowany jest godnie i należycie, z
pewnością jednak skompletowanie 20 najciekawszych i jednocześnie
reprezentatywnych dla całej polskiej sceny jazzowej na przestrzeni dziejów
gatunku płyt jest zadaniem ciekawym i całkiem niełatwym. Nietrudno znaleźć
całkiem sporo doskonałym albumów. Dla fanów każdego z naszych wielkich muzyków
wyzwaniem będzie wybranie najciekawszej płyty z dorobku ulubionego artysty i
odrzucenie innych, tak, żeby zrobić miejsce dla pozostałych równie ważnych
historycznie i artystycznie postaci. Każda z takich list układanych
wielokrotnie różni się od innych, podobnie jak osobiste preferencje każdego
słuchacza.
Na polskich
listach przebojów jazzowych są oczywiście pozycje zupełnie bezdyskusyjne.
Trudno wyobrazić sobie polski jazzowy top wszechczasów bez takich pozycji jak
„Astigmatic” Krzysztofa Komedy, „Winobranie” Zbigniewa Namysłowskiego, czy
„Time Killers” Wojciecha Karolaka, Tomasza Szukalskiego i Czesława
Bartkowskiego. Ja przynajmniej takich zestawień nie spotkałem, oczywiście
oprócz tych, które czynią niesłuszne założenie, że polski jazz zaczął się od
Miłości, no może w zamierzchłych czasach od Young Power.
Oczywiście z
czasem te najstarsze albumy trochę się starzeją, warto jednak do nich wracać, a
także rozumieć, że nawet jeśli młodzi muzycy nie słuchają często starszych
mistrzów, to muzyka ewoluuje w naturalny sposób i w każdym nowoczesnym graniu
jest zawsze odrobina tradycji i doświadczeń starszych pokoleń muzyków.
W ciągu
najbliższych 20 tygodni zamierzam przedstawić na antenie naszą redakcyjną listę
20, być może 25 najważniejszych polskich płyt jazzowych, w ramach projektu, nazwanego
w dość oczywisty sposób Polish Jazz. Listy wybranych albumów nie uda się
oczywiście do końca utrzymać w tajemnicy. To jednak nie będzie lista przebojów,
nie będzie tu miejsca pierwszego, bo nie może też być wśród arcydzieł gatunku
miejsca ostatniego. Poza tym wszystko, co podkreślam po raz kolejny, zależy od
muzycznych preferencji.
Wśród naszych
wyborów znajdziecie zarówno pozycje absolutnie oczekiwane, jak wspomniane już
„Astigmatic”, „Winobranie”, czy „Time Killers”. Będzie też kilka pozycji mniej
znanych, ale równie ważnych i muzycznie interesujących. Dlatego właśnie, żeby
nie zaczynać zestawienia, tak jak większość podobnych, od „Astigmatic”,
chciałbym zacząć od „Wave” Marka Blizińskiego, albumu, który znalazł się całkiem niedawno w naszym światowym Kanonie Jazzu, a który z pewnością również
mieści się w moim i naszym redakcyjnym TOP 25 jazzu polskiego, pozostając
jednak dla wielu, szczególnie młodszych słuchaczy pewną niespodzianką, co wiem
po komentarzach do tego albumu, które pojawiały się po jego przedstawieniu w
Kanonie światowym.
Marek Bliziński
był i jest jedną z legendarnych postaci polskiego jazzu. Dziś mimo niezwykle
ilościowo skromnego dorobku nagraniowego ciągle uważany jest za jednego z
najważniejszych polskich gitarzystów. Album „Wave” stanowi w zasadzie jego
jedyny autorski projekt.
Dyskografię
Marka Blizińskiego uzupełnia kilka stricte jazzowych albumów nagranych z
Januszem Muniakiem i Janem Ptaszynem Wróblewskim i całkiem dziś zapomniana płyta
„Constellation” Ryszarda Szeremety. Fani mogą do tego dołożyć archiwalia
zespołu Czterech i ciekawe nagrania grupy Bemibek oraz solówki zagrane na
płytach Ewy Bem i Maryli Rodowicz.
„Wave” jest
jedynym solowym albumem Marka Blizińskiego, który w latach osiemdziesiątych
rywalizował o tytuł najciekawszego polskiego gitarzysty z Jarosławem Śmietaną.
Rozwój jego talentu przerwała choroba, która doprowadziła do przedwczesnej
śmierci w 1989 roku.
Według zgodnie
brzmiących wspomnień tych, którzy z nim współpracowali, był perfekcjonistą. Z
brzmienia genialnego albumu „Wave” nie był zadowolony. Rozpoczął budowę
własnego studia nagraniowego, chcąc mieć pełną kontrolę nad brzmieniem swoich
kolejnych produkcji. Po nagraniu debiutanckiego albumu współpracował z grupą
Air Condition Zbigniewa Namysłowskiego i chcąc zebrać fundusze niezbędne do
budowy wymarzonego studia, pływał na statkach wycieczkowych. To właśnie podróże
spowodowały najprawdopodobniej pogorszenie jego stanu zdrowia, bowiem po
podobno udanej operacji raka skóry lekarze zalecili mu spokojny tryb życia i
unikanie słońca. To nie było możliwe na statkach pływających po karaibskich
wyspach. Jego podręcznik „Gitara jazzowa” do dziś jest poszukiwaną przez początkujących
gitarzystów i uznaną publikacją.
„Wave” zawiera
melodie grywane często przez tych gitarzystów, których muzyka inspirowała Marka
Blizińskiego. Uwielbiał klasyków jazzowej gitary – Jima Halla, Wesa Montgomery
i Joe Passa. Sam dużo komponował, jednak na swojej pierwszej i jak się miało
później okazać ostatniej płycie postanowił sięgnąć do jazzowych klasyków. Z dwu
sekcji rytmicznych towarzyszących gitarzyście zdecydowanie lepiej wypadają
nagrania dokonane w towarzystwie Zbigniewa Wegehaupta i Czesława Bartkowskiego.
Jednak nawet niekoniecznie genialna w klasycznym swingującym repertuarze sekcja
złożona z Pawła Jarzębskiego i Janusza Stefańskiego nie przeszkadza w
prezentacji niezwykłego talentu Marka Blizińskiego.
Genialne
wyczucie jazzowej frazy, swoboda improwizacyjna i doskonała artykulacja osiągnięta dzięki niekończącym się ćwiczeniom wyróżniają wszystkie nagrania Marka
Blizińskiego. Wrażliwość, wiedza, inwencja i pomysłowość – to wszystko zawarł
na swojej jedynej autorskiej płycie – Wave”, albumie, który jest jedną z
najważniejszych polskich jazzowych płyt wszechczasów, nawet jeśli miał być
tylko początkiem.
Marek Bliziński
Wave
Format: CD
Wytwórnia:
Poljazz
Numer: 5907513047827
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz