06 sierpnia 2019

Branford Marsalis Quartet feat. Terence Blanchard – Mo' Better Blues, Music From A Spike Lee Joint Mo' Better Blues

Ścieżki dźwiękowe do filmów nie mają lekkiego życia. Oczywiście jeśli film jest sukcesem, to sprzedaż płyty z muzyką zwykle jest wyższa niż gdyby twórczości dźwiękowej nie reklamował obraz obejrzany w kinach. W epoce przed powszechną możliwością zabrania filmu do domu w postaci materialnej – kasety video, czy kolejnych wersji cyfrowych nośników obrazu, album z muzyką był jedną z nielicznych pamiątek po obejrzeniu filmu w kinach, na pewno zawsze lepszą niż filmowy plakat.


Historia jazzu zna zarówno genialne ścieżki dźwiękowe do zapomnianych filmów, jak i doskonałe filmy jazzowe z niekoniecznie pamiętaną po latach muzyką. Są też filmy, gdzie muzyki w zasadzie nie ma, albo pełni skromną rolę użytkową, za to albumy są doskonałymi składankami muzycznych przebojów. Niektóre kompozycje napisane specjalnie do filmu stawały się jazzowymi standardami. Czasem z okazji nagrania muzyki filmowej powstawały niezwykłe zespoły lub działy się cuda technologiczne.

Jeśli chcecie przykładów – bardzo proszę:
1.      Zapomniany film z doskonałą muzyką – „Ascenseur pour l'Échafaud” Louisa Malle’a z muzyką Milesa Davisa, albo jeśli ktoś uważa, że to ważne dla kinematografii dzieło – to może z dyskografii mistrza trąbki coś innego – „Siesta”.
2.      Doskonały film jazzowy z niekoniecznie ważną i funkcjonująca bez obrazu muzyką – „Whiplash”.
3.      Przebojowa jazzowa ścieżka dźwiękowa bez większego związku z fabułą filmu i w dodatku słabo w filmie wykorzystana – „Finding Forrester”.
4.      Kompozycje filmowe, które stały się jazzowymi standardami – tu przykładów można znaleźć setki – choćby „Laura” Davida Raskina napisana do filmu o tym samym tytule.
5.      Najbardziej niespodziewane zestawienie muzyków, którzy zagrali razem do filmu – Miles Davis i John Lee Hooker grający razem muzykę do zupełnie zapomnianego filmu „The Hot Spot”.
6.      Technologiczne arcydzieło – bardzo proszę – użycie solówek Charlie Parkera w filmie „Bird”.

W przypadku filmu „Mo’ Better Blues” obraz jest całkiem ciekawy, choć ścieżka dźwiękowa z pewnością przewyższa go o co najmniej dwie klasy. Jeśli ktoś jest jakimś wyjątkowym fanem osobliwej twórczości Spike’a Lee, to pewnie uzna, że obraz jest równie fantastyczny, jak muzyka, ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu. Branford Marsalis z jednym ze swoich najlepszych składów oraz Terence Blanchard – jeden ze współczesnych specjalistów w tworzeniu jazzowej muzyki filmowej stworzyli muzykę genialną. Nawet nieudane próby rapowania, czy raczej recytowania tekstu przez grających w filmie Denzela Washingtona i Wesley Snipesa wrażenia nie są w stanie zepsuć. A jeśli ktoś uzna, że duety Branforda Marsalisa i Terence Blancharda w doskonałym towarzystwie Jeffa Taina Wattsa i Kenny Kirklanda to za mało, album z muzyką z filmu oferuje jedną z najgenialniejszych melodii jazzowych dekady lat dziewięćdziesiątych – tytułowe „Mo’ Better Blues”. To nie jest jednak album jednej melodii, choć nawet dla tego utworu warto kupić tą płytę. Gdyby wyrzucić to, co ma przypominać film, czyli wokal Cyndy Williams i wspomnianych już późniejszych gwiazdorów popularnych filmów rozrywkowych, to dostaniemy doskonały klasyczny jazzowy album.

Branford Marsalis Quartet feat. Terence Blanchard
Mo' Better Blues, Music From A Spike Lee Joint Mo' Better Blues
Format: CD
Wytwórnia: CBS
Numer: 5099746716028

Brak komentarzy: