01 stycznia 2018

Płyta roku 2017 - Krzysztof Herdzin - Look Inward: Solo Piano

Rok 2017 był muzycznie całkiem niezły. Wybór płyty roku był dla mnie jednak oczywisty. Ten rok zachowam w pamięci jako czas, w którym ukazała się zupełnie niezwykła płyta Krzysztofa Herdzina „Look Inward: Solo Piano”. Krzysztof wyprzedził całą swoją ubiegłoroczną konkurencję w imponujący sposób. Jego album jest przedstawicielem gatunku niezwykle rzadkiego, to muzyka płynąca z serca, niezwykle prawdziwa i osobista. Absolutnie bezkonkurencyjna, powracająca do mojego odtwarzacza niezwykle często. Przy okazji mały apel – to album zasługujący na analogowe wydanie, czego się domagam.

Chciałbym jednak, żebyście nie zapominali o innych płytach, które prezentowałem Wam w 2017 roku na antenie RadioJAZZ.FM w cyklu Płyta Tygodnia, którym dowodzę już niemal 7 lat. Ostatnie 12 miesięcy przywróciło mi, nieco nadszarpniętą wiarę w dobrą pokoleniową zmianę na polskim rynku muzyki improwizowanej. Kiedy układałem listę kandydatów do drugiego miejsca wśród płyt wydanych w 2017 roku, kartka szybko wypełniła się tytułami przygotowanymi przez polskich muzyków, którzy dopiero rozpoczynają swoją muzyczną karierę. Chciałbym przypomnieć Wam o tych albumach i po raz kolejny namówić Was do poświęcenia tym płytom kilku chwil i paru groszy z domowych budżetów. Król w roku 2017 był tylko jeden, pozostałym albumom nie potrafię przyporządkować jakiś konkretnych miejsc. To zresztą nie lista przebojów, ale moja osobista, zupełnie subiektywna lista płyt wartych wszystkich pieniędzy, jakie możecie przeznaczyć na ich
zakup.

Marcin Łosik Trio – „Emotional Phrasing” – z pewnym opóźnieniem album dotarł do mnie, a zupełnie niesamowity materiał muzyczny zawarty na tej płycie sprawił, że muzykę Marcina Łosika porównywałem do dojrzałych dokonań jednego z największych jazzowych pianistów wszechczasów – Dave Brubecka. Album ukazał się w Stanach Zjednoczonych nakładem wytwórni Dot Time. Internet jednak dociera wszędzie. Kupcie ten album koniecznie. Marcin Łosik zrobi wielką światową karierę. W pełni na to zasługuje.


Kuba Płużek Quartet – „Froots” – Kuba Płużek zaskoczył mnie po raz kolejny niezwykle dojrzałą, w pełni autorską płytą. Okazało się, że jest nie tylko niezwykłym pianistą i kompozytorem, ale też doskonałym liderem zespołu. Czekam niecierpliwie na kolejne nagrania i okazję do posłuchania Kuby na żywo.


Krzysztof Dys Trio - „Toys” – kolejny ważny album 2017 roku – odważna i niezwykle udana próba zmierzenia się z wielkimi jazzowymi kompozycjami. Krzysztof Dys w towarzystwie Andrzeja Święsa i Krzysztofa Szmańdy doskonale poradzili sobie z takimi klasykami jak między innymi „Giant Steps”, „Criss Cross” i „The Sorcerer”. Fantastyczny album, zupełnie zaskakujący w katalogu ForTune.


Atom String Quartet - „Seifert” – tego albumu obawiałem się, bowiem pomysł na nagranie kompozycji Zbigniewa Seiferta wydawał się raczej karkołomny, bowiem większość z nich jest nierozerwalnie związana z improwizacjami kompozytora, które nie mają sobie równych w świecie jazzowych skrzypiec. Jednak muzycy Atom String Quartet nie starali się naśladować wielkiego mistrza, potraktowali jego kompozycje jako źródło inspiracji do przedstawienia własnej muzyki, co udało się doskonale.


Warto również wspomnieć o propozycjach zagranicznych, które w 2017 roku pojawiły się w audycji Płyta Tygodnia i które pozostaną częścią mojej muzycznej pamięci na długo. Kameralny album nagrany przez rodzinny duet Ulfa i Eric’ka Wakeniusów - „Father And Son”, z pewnością jest jednym z nich. Inspirowana muzyką filmową, kameralna, nastrojowa propozycja jest przykładem na to, że wystarczy mieć historię do opowiedzenia, nie trzeba nowoczesnej technologii i wielkiego studia oraz sporych pieniędzy na produkcję. To zresztą sytuacja podobna do historii powstania albumu zwycięzcy zestawienia premier 2017 roku – Krzysztofa Herdzina. Muzycy, emocje, wrażliwość i instrumenty, które są środkiem ich wyrazu. Skromnie, rzeczowo i od serca.


Wśród pozycji zagranicznych chciałbym wyróżnić również album Charlesa Lloyda i zespołu The Marvels - „I Long To See You”. Jak pisałem – ten album to mieszanka amerykańskich klasyków i buddyjskiej medytacji w najlepszym możliwym wykonaniu. Jeśli ten album umknął Waszej uwadze – polecam go serdecznie. Wiem, że z recenzją tego albumu trochę się spóźniłem, ale nie zmienia to w żaden sposób tego, że album jest doskonały i nieco zaskakujący w kontekście całej dyskografii Charlesa Lloyda.


Zwycięzcą jednak pozostaje Krzysztof Herdzin i jego „Look Inward: Solo Piano”. Tekst, który towarzyszył radiowej Płycie Tygodnia uważam za kompletny:

Drogi Krzysztofie,

Dziękuję za to, że powstał Twój najnowszy album. W natłoku przeróżnych jazzowych nowości opakowanych w krzykliwe okładki, to właśnie „Look Inward” przywrócił mi wiarę w prawdziwą muzykę, a także w istnienie artystów, którzy robią rzecz najtrudniejszą z możliwych – dzielą się ze słuchaczami swoim światem.

Trudno odnaleźć mi w pamięci ostatnie wydarzenie tego rodzaju, moment, w którym od pierwszych dźwięków byłem pewien, że ktokolwiek gości w moim domu razem ze swoim muzycznym światem, wszystkimi emocjami, radościami i odrobiną melancholii. Wiem, że jesteś człowiekiem spełnionym, szczęśliwym, akceptującym siebie. Bez tego nie nagrałbyś takiej muzyki.

Oczywiście potrzebny jest jeszcze warsztat, wyobraźnia, muzykalność, dobry fortepian, studio i parę innych, często trudnych do zorganizowania i sfinansowania spraw, ale to wszystko jest zupełnie niepotrzebne, jeśli nie ma się nic ciekawego do powiedzenia.

Pomimo ułomności studyjnej rejestracji, która zawsze jest zapisem chwili, która już dawno minęła w momencie, kiedy album trafia do odbiorców, wiem, że oto wraz z Twoim najnowszym nagraniem otrzymujemy odrobinę prawdy, a to dziś niezwykle rzadkie. Wiem też, że niewielu pozna się na takiej wybitnie bezpośredniej formie przekazu. Być może usłyszysz głosy, że to zbyt proste i nieco nonszalanckie wierzyć, że możesz oto usiąść do fortepianu i zagrać coś zupełnie z głowy, a raczej z serca, choć to kwestia bardziej światopoglądowa i uwieść słuchaczy.

Pewnie ktoś napisze, że Krzysztof Herdzin jest wybitnym aranżerem i producentem i szkoda, że tych talentów nie wykorzystał na swoim najnowszym albumie, albo że mógł ktoś zaśpiewać i powstałby kolejny przebój. Ja wiem, że jesteś kimś więcej, Artystą, człowiekiem, który nie boi się pokazać całemu światu swojego własnego wnętrza.

Ten przekaz dotrze do tych, jak słusznie zauważyłeś w skromnym tekście opisującym zawartość albumu, którzy nadają na tej samej fali. To ja. Mam też nadzieję, że takich słuchaczy jest więcej, im więcej tym świat lepszy, spokojniejszy i szczęśliwszy.

Chciałbym więcej takiej muzyki, ale nie czuj się proszę zmuszany moim pragnieniem ani jakimś kontraktem promocyjnym. Opowiadaj nam o swoim życiu wtedy, kiedy poczujesz taką potrzebę, a ja z pewnością zawsze chętnie tej opowieści wysłucham.

„Look Inward” brzmi tak, jak jego niezwykle trafny tytuł, jest bezpośredni, zwyczajnie piękny. To najlepsza płyta jaką nagrałeś, wiem jednak że kolejna będzie jeszcze ciekawsza, tak jak każda z tych produkcji, przy okazji których porzucasz całkowicie myślenie o sprzedaży, grupie docelowej, pozycji na rynku, kontraktach i możliwościach grania promocyjnych koncertów.

„Look Inward” to zapis chwili. Już nigdy nie zagrasz tak samo, nigdy nie powtórzy się tamten dzień, kiedy powstał album. Ośmielam się jednak prosić, żebyś w natłoku przeróżnych muzycznych zajęć, produkcji, aranżacji i komponowania, znalazł jeszcze czasem czas i opowiedział tym co nadają na podobnych falach, co u ciebie słychać…

Krzysztof Herdzin
Look Inward: Solo Piano
Format: CD
Wytwórnia: Krzysztof Herdzin / Fusion Music / Universal
Numer: 602557947120

Brak komentarzy: