Na „Moontag”
czekałem co najmniej 20 lat, a może i więcej. Czekałem od czasu, kiedy po raz
pierwszy usłyszałem na żywo Wojciecha Karolaka grającego na fortepianie jazzowe
standardy. Pamiętam ten koncert, choć nie potrafię go powiązać z miejscem (było
raczej kameralne) ani z pozostałymi muzykami na scenie. W mojej pamięci
pozostał tylko Karolak i jego fortepian. Wreszcie dostałem długo wyczekiwaną
płytę i w zasadzie wiedziałem co na niej usłyszę. Owa przewidywalność wcale mi nie
przeszkadza. Jest pięknie, choć wybór utworów jest dość zaskakujący.
Niezbyt często grana kompozycja Duke’a Ellingtona i
Billy Strayhorna „The
Star-Crossed Lovers” opisywana czasem tytułem alternatywnym „Pretty Girl” jest
częścią 12 częściowej suity „Such Sweet Thunder”, ale mało kto uznałby, że to
najlepsza melodia Ellingtona, choć w wykonaniu tria Karolaka brzmi wybornie.
Dlaczego nie „Solitude” albo „Black And Tan Fantasy”, czy „Sophisticated Lady”
albo „In A Mellow Tone”? Każda z tych melodii zabrzmiałaby równie znakomicie
jako otwierający album jazzowy standard.
Kiedy
dowiedziałem się, że powstanie płyta „Moontag”, jedym z pierwszych utworów, na
którego nagranie postawiłbym trochę grosza jest utwór tytułowy, bowiem to jedna
z kompozycji Karolaka sprzed wielu lat, napisana chyba z myślą o Urszuli
Dudziak i jej albumie „Future Talk”, choć pewnie grana wcześniej. Temat wracał
kilka razy, przypomniany choćby przez Michała Urbaniaka i Adzika Sendeckiego w
duecie na ich wspólnej płycie „Michal Urbaniak Recital Featuring Vladislav
Sendecki – Piano”.
„Somnambulicy”
Kurylewicza to wspomnienie jednego z pierwszych profesjonalnych nagrań
Wojciecha Karolaka na fortepianie z zespołem Andrzeja Kurylewicza z 1961 roku –
chciałoby się powiedzieć powrót do korzeni. Wcześniej przecież Karolak był
saksofonistą. Kolejna umieszczona na „Moontag” kompozycja Kurylewicza
„Obsession” jest jedynie 2 lata młodsza – pochodzi z 1963 roku z albumu „Go
Right”.
Obecność kompozycji
Krzysztofa Komedy nie powinna dziwić, choć w przypadku Karolaka to nie tylko
uznanie dla jednego z naszych najważniejszych pianistów, ale także wspomnienie
wspólnych występów w Jazz Believers z końcówki lat pięćdziesiątych.
Wybór
pozostałych zagranicznych kompozycji jest dla mnie zupełną zagadką, której ciągle
jeszcze nie rozwiązałem, poszukując jakiegoś punktu wspólnego łączącego „Cute”,
„I Hear Music”, „Old Folks” i „You’re Gonna Hear From Me”. Zaskakujące
zestawienie, choć w żaden sposób nie polemizuję z tym zestawieniem, choć jest
dla mnie intrygujące. Może nie ma w tym żadnej logiki oprócz tego, że wszystkie
wypadają w wykonaniu Wojciecha Karolaka, Pawła Pańty i Arkadiusza Skolika
wyśmienicie. No i oczywiście „I Hear Music”, który był żelaznym elementem
repertuaru Mainstreamu Jana Ptaszyna Wróblewskiego z Wojciechem Karolakiem na
pokładzie.
Ten album z
pewnością niestety nie będzie hitem sprzedaży, nad czym ubolewam, bo być
powinien. Czasy nie sprzyjają zachwytom nad pięknie zagranymi i wcześniej
równie doskonale wymyślonymi melodiami. Wielu potencjalnych odbiorców żyje za
szybko, żeby znaleźć czas na tak wybitny album. Szkoda, że tak jest, choć nawet
dla garstki tych co takiej muzycznej przestrzeni do kontemplacji piękna
dźwięków potrzebują, warto było ten album nagrać.
Karolak jak
wytrawny lider, którym nigdy nie chciał być, pozostawia wiele miejsca dla
członków zespołu, momentami zdaje się pouczać młodszych pianistów, pokazywać
drogę, istotne miejsca w znanych melodiach, być może zostawiać wskazówki na
przyszłość dla nowych pokoleń pianistów, którzy jeszcze się nie urodzili i może
nie będzie im dane usłyszeć Karolaka na żywo. Usłyszałem gdzieś komentarz Pawła
Pańty, który powiedział, że album powstawał bez pośpiechu i jego nagranie
zajęło aż trzy dni. Mam więc mały apel – wprowadźcie się do studia na 3
miesiące i nagrajcie kolejne 10 części w podobnym klimacie. Ja w ciemno biorę
wszystkie.
Karolak Piano Trio
Moontag
Format: CD
Wytwórnia: Studio Realizacji Myśli Twórczych
Numer: 5907222840023
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz